Kolejny konkret Tuska do śmietnika. Nie będzie zmian w składce zdrowotnej

Minęło właśnie 71 dni, od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska. Lider Koalicji Obywatelskiej przed wyborami zapowiadał, że w ciągu pierwszych 100 dni zrealizuje 100 konkretów. Właśnie wycofał się z kolejnego.

Od powołania na szefa rządu premier ostro wziął się do pracy. Jak dotąd Tuskowi udało się m.in. wywołać niepokoje społeczne, rozmontować publiczne media, zdestabilizować prokuraturę, bezprawnie pozbawić mandatów dwóch posłów i osadzić ich w więzieniu, do tego wyprowadzić na ulicę rolników, postawić pod znakiem zapytania najważniejsze infrastrukturalne inwestycje, zrzec się reparacji od Niemiec i co najważniejsze – obsadzić państwowe spółki swoimi ludźmi. Trzeba przyznać, że to sporo dokonań, jak na tak krótki okres sprawowania władzy, zważywszy, że w tym czasie premier zdążył jeszcze udać się na urlop.

Problem jednak polega na tym, że chyba nie o takie konkrety chodziło wyborcom oddającym na niego głos 15 października.

Te, z którymi PO szło do wyborów zostały wymienione w deklaracji programowej i do dzisiaj można je ściągnąć ze strony Platformy Obywatelskiej. Niestety większość z nich, nawet nie stanęło na agendzie lub zostały zrealizowane połowicznie – przykład: podwyżki dla nauczycieli

Niezrealizowane obietnice Tuska

Polacy wciąż czekają, aż np. zostanie podniesiony zasiłek pogrzebowy do 150% płacy minimalnej. Już w lipcu miałby wynosić 6450 zł. Na razie jednak – cisza.

Tusk deklarował również, że „co najmniej połowa strategicznych produktów żywnościowych w sklepach musi pochodzić z Polski. Wprowadzimy obowiązek oznaczania flagą kraju pochodzenia wszystkich świeżych produktów w sklepach.” – tego również nie ma, za to nasi rolnicy muszą mierzyć się z najniższą od lat ceną pszenicy w skupach zbóż, a rząd najwyraźniej „bierze ich na przeczekanie”.

Deklarowano również zniesienie limitów NFZ w lecznictwie szpitalnym, odbudowę polskiej hodowli świń, program budowy nowoczesnych targowisk. Wymieniać można długo jednak wśród konkretów przewidywano całe spektrum działań wspierających przedsiębiorców.

Jak to wygląda w praktyce?

Składka zdrowotna po staremu

Jedną z najważniejszych propozycji złożonych w konkretach dla przedsiębiorców była ta o powrocie „do ryczałtowego systemu rozliczania składki zdrowotnej”.

– Skończymy z absurdem składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych – deklarował Tusk, co zostało wpisane w punkcie 34 „konstytucji programowej”.

Dziś okazuje się, że pomysł upadł i z pewnością w tym roku nie będzie realizowany, a jeszcze niedawno minister finansów Andrzej Domański zapewniał, w rozmowie z portalem money.pl, „że absurd naliczania składki zdrowotnej od sprzedanego samochodu firmowego czy maszyny, wprowadzony Polskim Ładem, wkrótce zniknie”. Zmiany miały być gotowe przed upływem stu dni od powstania rządu Koalicji 13 grudnia.

Miały być gotowe, ale nie są, a jak przekonuje po posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej ds. przedsiębiorczości, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich Łukasz Kozłowski, żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły. Co więcej, ministerstwo zdrowia wprost zadeklarowało, że w najbliższym czasie nie ma co liczyć na zmiany.

– Ze strony Ministerstwa Zdrowia padła jasna deklaracja, że zmiany w składce zdrowotnej nie wejdą w życie w tym roku, i będą one skoordynowane ze zmianami w przepisach podatkowych – mówił po posiedzeniu Łukasz Kozłowski, dodając, że według przedstawicieli resortu powrót do stanu sprzed 2022 roku zmniejszyłby wpływy na ochronę zdrowia o… 9 miliardów złotych w roku obecnym, a w przyszłym nawet o 10 miliardów.

Okazało się zatem, że rozwiązanie wprowadzone przez rząd Mateusza Morawieckiego jest zwyczajnie skuteczne i w ogromnym stopniu wpływa na finanse naszej służby zdrowia, a próba jego modyfikacji mogłaby obecny system załamać.

Stąd konieczne są dalsze prace i wypracowanie innych metod rozliczania składki – od pełnego ryczałtu, po system mieszany. Jednak na to potrzeba czasu.

Czy Tusk nie zdawał sobie sprawy, że takich zmian nie da się przeprowadzić w 100 dni? Może został wprowadzony w błąd przez swoich doradców ekonomicznych i niebawem się wścieknie? A potem znowu pojedzie na urlop.