Potworne nawałnice, które od kilku dni nawiedzają nasze województwo okazały się fatalne w skutkach dla rolników i sadowników. Jak informuje branżowy portal, topagrar.pl „wiele gospodarstw poniosło 100 proc. strat. Mało tego – część drzew i krzewów nie wyda plonu nawet w przyszłym roku”. Rolnicy oczekują wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i zdecydowanej pomocy ze strony rządu. Czy Tusk i odpowiedzialni za resort rolnictwa politycy Trzeciej Drogi wyciągną pomocną dłoń? Patrząc na to, co zrobili z przedsiębiorcami ze spalonej hali targowej w Warszawie, można spodziewać się, że i tym razem, zamiast realnej pomocy, będzie uwłaczająca jałmużna.
– To jest dramat. Tegoroczne pędy malin zostały zniszczone, a pędy, które odrastały z korzenia i na których miało być owocowanie w przyszłym roku, ściął grad. Także na drzewach pędy zostały uszkodzone. To oznacza, że pierwsze owoce będą najwcześniej za 1,5 roku albo za 2 lata. Do tego czasu rolnicy nie będą mieli z czego żyć i z czego spłacać kredytów, bo zostali całkowicie pozbawieni dochodów – mówi w rozmowie z portalem topagrar.pl wiceprezes Związku Sadowników RP Krzysztof Cybulak, sadownik z woj. lubelskiego. – Wiele rodzin miało za 2 tygodnie zbierać truskawki, a za miesiąc maliny. Dziś nie mają już nic – dodaje.
Przedstawiciele środowisk rolniczych oczekują, że rząd poważnie potraktuje ich problemy i wprowadzi stan klęski żywiołowej, co umożliwi dodatkowe wsparcie. Na razie jednak nie słychać, by premier zamierzał ubrać „akcyjną kurtkę” i ruszyć na Lubelszczyznę. Co więcej, Tusk najwyraźniej w ogóle nie chce rozmawiać o problemach rolników, a wręcz kpi z protestujących. – Życzę wszystkim dobrej kondycji; uważam, że nie warto narażać dla manifestacji politycznych własnego zdrowia – wypalił premier Donald Tusk pytany o głodujących w Sejmie rolników.
Poszkodowani w wyniku nawałnic narzekają, że opłakanych skutków można byłoby uniknąć, gdyby sprawnie funkcjonował mechanizm ubezpieczeń od katastrof naturalnych. Rozwiązania mające chronić rolników od wielu lat proponuje senator Grzegorz Bierecki.
– Od wielu lat postuluję wprowadzenie systemu gwarancji wzajemnych w rolnictwie jako podstawowego zabezpieczenia dochodów rolników od skutków nieszczęśliwych zdarzeń wzorem np holenderskim. Ubezpieczenia są dla wielkich gospodarstw, małe potrzebują gwarancji dochodów- wyjaśnia senator Grzegorz Bierecki.
Senator z Południowego Podlasia zauważa też, że gdyby w obecnej sytuacji u władzy znajdował się rząd Prawa i Sprawiedliwości, to ministerstwo rolnictwa natychmiast podjęłoby stosowne kroki, by wesprzeć rolników i sadowników.
– Pokazuje to praktyka ostatnich ośmiu lat. Nasz rząd zawsze reagował na problemy rolników i wyciągał do nich rękę. Dziś, mimo że przecież w koalicji są „ludowcy”, nie widać chęci takiej pomocy. To jest smutne – dodaje Bierecki.