W czasie rządów PiS PKP Cargo rozwijało się i przynosiło zyski. Dziś nowi szefowie firmy chcą wysłać 30 proc. załogi na przymusowe postojowe a pensje pracowników nazywane są „kamieniem u szyi” kolejowej spółki. Ostateczne decyzje w tej sprawie mają zapaść 6 czerwca.
PKP Cargo jest strategiczną, potężną spółką kolejową, trudniącą się przewozem towarów. To właśnie ta firma miała przewozić po Europie towary z Azji trafiające do rozbudowanego suchego portu w Małaszewiczach. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, rząd Donalda Tuska wstrzymuje tę epokową dla naszego regionu inwestycję.
CZYTAJ WIĘCEJ: Chińczycy wybierają Węgry. Dlaczego rząd Tuska odbiera nam dziejową szansę?
Jednocześnie w mają gruchnęła wieść, że kwitnąca niedawno spółka notuje straty. „PKP Cargo odnotowało 181, mln zł skonsolidowanej straty netto w w pierwszym kwartale 2024 r., choć jeszcze rok temu pierwsze trzy miesiące roku przyniosły ponad 100 mln zł zysku. Spadł także wolumen przewożonych ładunków” – informował wówczas portal businessinsider.pl.
Jak podają media, PKP Cargo zamierza od 1 czerwca wysłać nawet 30 procent załogi na przymusowe postojowe. Pracownicy, których dotkną te działania (a postojowe może trwać nawet 12 miesięcy) otrzymają świadczenie socjalne w wysokości 60 proc. miesięcznego ekwiwalentu pieniężnego, obliczanego jak wynagrodzenie za urlop wypoczynkowy, wykonywanie czynności niezbędnych dla zachowania uprawnień zawodowych, może też korzystać ze świadczeń w ramach Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych.
Jak podaje portal Onet.pl ostateczne decyzje w sprawie postojowego mają zapaść w najbliższy czwartek, 6 czerwca.
– Nastroje są fatalne. Ludzie nie wiedzą, co z nimi dalej będzie. Czekamy na czwartek jak na sąd ostateczny — mówi w rozmowie z Onetem jeden z maszynistów PKP Cargo.
Jak podaje Onet zarząd narodowego przewoźnika twierdzi, że cięcia są konieczne, bo to pensje pracownicze są dziś „kamieniem u szyi spółki”.