Obudzili się! Zdziwiony wiceminister finansów przyznał, że ostatnie wyniki wykonania budżetu państwa są niepokojące. Na łeb na szyję lecą dochody z podatku VAT, mówi się, że ich poziom może być o 25-30 miliardów niższy, niż zakładano w ustawie budżetowej.
– Tutaj się nie ma czemu dziwić; to, co się dziś dzieje, było oczywiste – mówi nam senator Grzegorz Bierecki, który już w styczniu ostrzegał, że podawane przez rząd kwoty przychodów państwa zupełnie nie odpowiadają rzeczywistości gospodarczej. – Brak kompetencji ekonomicznych ekipy Tuska jest przerażający. Zapłaci za niego niestety każda polska rodzina – dodał parlamentarzysta, który podczas debaty budżetowej na początku roku podawał kwotę, o jaką jego zdaniem przeszacowano wpływy do budżetu. Dziś jego słowa sprawdzają się co do joty.
„Fachowcy” od Tuska znowu nie dali rady
– Ostatnie wyniki wykonania budżetu państwa są bardziej niepokojące, Ministerstwo Finansów przygląda się przede wszystkim wpływom z podatku VAT – przyznał dzisiaj wiceminister finansów Jurand Drop.
- Pierwsze, miesięczne dane z tego roku wskazywały na dobre wykonanie budżetu, nie było widać powodów do nowelizacji. W tym momencie również nie widać takich powodów. Natomiast widać, że te ostatnie dane są znacznie gorsze i będziemy dalej patrzeć, szczególnie na wykonanie podatku VAT, na to, co się dzieje w gospodarce i na tej podstawie będziemy mogli powiedzieć, czy wykonanie budżetu jest słabe – powiedział Drop.
– Na pewno ostatnie dwa odczyty są bardziej niepokojące niż poprzednie – dodał Drop podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego. Jak podaje TVN24, poziom dochodów z tytułu podatku od towarów i usług w 2024 roku może być o około 25-30 miliardów złotych niższy niż przewiduje ustawa budżetowa
Jak przypomina TVN24 po maju deficyt budżetu państwa wyniósł 53,1 mld zł, wobec 39,9 mld zł w kwietniu. Tylko dochody dochody z VAT sięgnęły (122,1 mld zł) były niższe o blisko 20 procent w stosunku do wykonania budżetu w okresie styczeń-maj 2023, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość.
Senator Bierecki pokazywał, że dane rządu są wzięte z sufitu
O tym, że przejęcie władzy przez Koalicję Obywatelską i jej sojuszników zakończy się katastrofą dla naszych finansów alarmował już w styczniu Grzegorz Bierecki.
– Mamy do czynienia z historycznie najwyższym deficytem, z deficytem, który został jeszcze zwiększony w stosunku do przedłożenia rządu Morawieckiego. Ten deficyt w stosunku do deficytu z 2023 r. rośnie o 24,9%. To jest 5,1% PKB, taki jest deficyt w stosunku do PKB. To znacznie więcej niż dopuszczalne 3%, na które zgodziła się Polska, przystępując do Unii Europejskiej. A więc zapewne głosy ekonomistów, ekspertów, także związanych z Platformą Obywatelską, o tym, że czeka Polskę procedura nadmiernego deficytu, są uzasadnione – mówił podczas debaty budżetowej w Senacie parlamentarzysta z Południowego Podlasia.
Senator Bierecki wskazywał również podczas debaty na to, że kwoty wpisywane do budżetu w rubryce przychody z VAT to myślenie życzeniowe, a dane są, mówiąc kolokwialnie, brane z sufitu.
– Kiedy to wszystko się zsumuje, te wartości, które wynikają też z przyjętych w budżecie wskaźników makroekonomicznych, wielkości wzrostu gospodarczego, inflacji itd., to rzeczywiście można się doliczyć, opierając się na tym budżecie i tych wskaźnikach, że będzie 35,6 miliarda zł z VAT. No więc brakuje nieco ponad 27 miliardów zł – tyle brakuje przy takiej wyliczance – mówił w styczniu Grzegorz Bierecki. Dziś jego słowa się potwierdzają, bo mówi się przecież już otwarcie o VAT-owskiej dziurze właśnie w przedziale 25-30 mld złotych.
Warto przypomnieć, że senator Bierecki dociskał podczas debaty budżetowej przedstawicieli rządu Tuska, próbując nakłonić ich, by wskazali, skąd wezmą kwoty, które wpisują do budżetu.
– Pan minister odpowiedział, że mamy po prostu uwierzyć, że będzie. Jednak tej wiary nie podzielają także eksperci związani z waszym obozem i myślę, że mam wszelkie podstawy do tego, żeby należeć do tego grona niedowiarków, choć, szczerze mówiąc, bardzo chciałbym się mylić – mówił na sali plenarnej Senatu Grzegorz Bierecki.
Niestety, parlamentarzysta z Południowego Podlasia się nie mylił…