Zaskakująca decyzja Ministerstwa Obrony Narodowej. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo komunistyczni dygnitarze i oficerowie będą mogli być grzebani przy wojskowej asyście honorowej. Do udzielania zgody na taki pochówek nie będzie już potrzebna opinia IPN, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych czy Wojskowego Biura Historycznego, co kilka lat temu zaordynował minister Mariusz Błaszczak.
Najpierw przywrócenie ubeckich emerytur, które będzie kosztować budżet miliony złotych, a teraz zniesienie ostatnich ograniczeń, by komunistyczni oficerowie mogli być chowani z honorami godnymi polskich patriotów i żołnierzy lub funkcjonariuszy, którzy zginęli na służbie.
Jak wynika z odpowiedzi wiceministra obrony narodowej Pawła Bejdy, złożonej na ręce marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, obecne władze postanowiły dokonać zmian w służbowym „Ceremoniale Wojskowym SZRP”.
Generał-senator w obronie komunistycznych oficerów?
O zmiany zabiegał były generał i członek PZPR, a obecnie senator Trzeciej Drogi Mirosław Różański.
„Wprowadzona przez ministra Błaszczaka regulacja o konieczności uzyskania opinii wydanej przez dyrektora Wojskowego Biura Historycznego, pana Cenckiewicza, który na swoim publicznym medium społecznościowym ma zamieszczoną frazę „PRL nie była Polską, a LWP nie było Wojskiem Polskim” i który zasłynął z wręcz obsesyjnego dyskredytowania każdego żołnierza, który pełnił służbę przed 1989 r., była swoistym rewanżyzmem politycznym nieznajdującym uzasadnienia merytorycznego” – pisał we wniosku senator wprowadzony do parlamentu z list partii Szymona Hołowni.
Coś, co Różański nazywa „rewanżyzmem politycznym”, było w gruncie rzeczy niczym innym, jak oddaniem sprawiedliwości ofiarom reżimu komunistycznego i próbą ograniczenia możliwości, by dawni kaci z koneksjami, byli uhonorowywani przez polskie władze. W praktyce mogliśmy przekonać się jak to wygląda podczas pogrzebu gen. Wojciecha Jaruzelskiego czy gen. Czesława Kiszczaka.
Decyzja ministra Błaszczaka żeby przed pogrzebem oficera zasięgnąć opinii instytucji, które badają naszą historię najnowszą, w swoim założeniu miała zabezpieczyć autorytet państwa polskiego, by to nie legitymizowało pogrzebów osób, które mają krew na rękach.
Wraca stare
Jak widać nowe władzom, to się nie podoba.
„Przedmiotowa decyzja znosi obowiązek obligatoryjnego zasięgania opinii na temat osoby zmarłej Instytutu Pamięci Narodowej, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych czy Wojskowego Biura Historycznego. Jednocześnie, zgodnie z jej zapisami, MON lub właściwie kompetencyjny dowódca garnizonu, podejmując decyzję o ewentualnym skierowaniu wojskowej asysty honorowej do udziału w ceremonii pogrzebowej, może zasięgnąć opinii rodziny zmarłego, organizatora uroczystości pogrzebowej, przewodniczących organizacji i środowisk kombatanckich, właściwych organów rządowych lub samorządowych, a także kierowników urzędów państwowych” – czytamy w ministerialnej odpowiedzi.
W skrócie: „Nie będzie Nawrocki z Cenckiewiczem, mówił kogo możemy chować z honorami, a kogo nie. Mamy od tego swoich specjalistów” – zdaje się mówić MON w swoim komunikacie. Pytanie, czy specjaliści ci nie byli po kursach w Moskwie…
Chcą z katów czynić bohaterów?
Do sprawy zmian w ceremoniale odniósł się senator Grzegorz Bierecki podczas dzisiejszego posiedzenia Senatu, podczas którego przed izbą stanął prezes IPN dr Karol Nawrocki. Szef IPN odpowiedział na pytanie senatora Biereckiego jasno stwierdzając, że to była zła decyzja.
– To bardzo zła decyzja MON. W mojej ocenie, może dochodzić do sytuacji, w której komunistycznym zbrodniarzom, żołnierze wolnej Polski oddają honorową salwę. Jeśli żyjemy w państwie, w którym wiemy, kto był bohaterem, kto zdrajcą i Polskę oddawał jak kolonię Sowietom, a kto był w więzieniu we Wronkach czy na Rakowieckiej, walczył o wolną Polskę, to nie powinniśmy chować tych którzy służyli sowieckiej kolonii z honorami wojskowymi.(…) Wydaje mi się, że opinia IPN przy pogrzebach powinna dalej obowiązywać – stwierdził Nawrocki.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy senatora Grzegorza Biereckiego, który kilka lat temu był wściekle atakowany przez liberalno-lewicowe media za to, że sprzeciwiał się uhonorowywaniu dawnych komunistycznych aparatczyków i oficerów.
– Ta decyzja, jak i kilka wcześniejszych, takich jak przywrócenie ubeckich emerytur, pokazuje prawdziwy rodowód obecnej władzy. Kiedy dowiedziałem, się o inicjatywie byłego generała, a obecnie senatora Różańskiego, zapytałem o nią prezesa IPN. Dla mnie to skandal i szarganie polskiego munduru. Dziwne, ze MON się pod tym podpisuje – podsumował w rozmowie z naszym portalem senator z Południowego Podlasia.