W pierwszym półroczu tego roku marszałek Sejmu Szymon Hołownia z Trzeciej Drogi przyznał 3,6 miliona złotych premii swoim pracownikom. To ponad 20 razy więcej, niż wypłaciła urzędnikom rok temu marszałek Elżbieta Witek z PiS. – Im wolno, co nie? – ironizuje poseł Przemysław Czarnek.
Informacje o wielkich premiach w Kancelarii Sejmu podał „Fakt”. Okazało się, że w pierwszym półroczu 2024 roku wypłacono już 514 nagród dla urzędników. Ich łączna kwota to 3 mln 602 tys. złotych. Średnia wysokość premii to więc 7 tys. złotych brutto.
Witek dała 20 razy mniej
Gazeta przypomina, że w pierwszym półroczu zeszłego roku, kiedy marszałkiem Sejmu była Elżbieta Witek, przyznano zaledwie 57 premii na łączną kwotę 167 tysięcy złotych. Tak wtedy, jak i dzisiaj pieniądze nie trafiły do członków prezydium Sejmu czy kierownictwa Kancelarii.
Hipokryzja
Czy wypłacanie premii pracownikom to jakiś skandal? Nie, zwłaszcza, że urzędnicy w Polsce zarabiają często wciąż zbyt mało. Warto pamiętać jednak o gigantycznej nagonce, jaką politycy dzisiejszej koalicji rządowej prowadzili przez 8 lat na PiS, zarzucając prawicy rzekomą „rozrzutność”. Dzisiaj ta „rozrzutność” jest 20 razy większa. I co? I nic. Kilka artykułów w prasie a poza tym cisza.
– Im wolno, co nie? – spuentował sytuację były minister edukacji narodowej, poseł PiS z Lubelszczyzny Przemysław Czarnek.
Im wolno, co nie?#KoalicjaOszustów https://t.co/7gglUZyjA0
— Przemysław Czarnek (@CzarnekP) August 27, 2024