Kolejarze protestują przeciwko niszczeniu PKP Cargo i blokują tory. Po tym, jak władzę w narodowym kolejowym przewoźników kolejowym przejęli ludzie Tuska, rozpoczęto masowe zwolnienia pracowników. Przynosząca jeszcze niedawno dziesiątki milionów zysków firma nagle stała się faktycznym bankrutem…
Przypomnijmy: nowy, Tuskowy zarząd PKP Cargo postanowił zwolnić 30 procent załogi – to ponad 4 tysiące osób. Tylko na naszym województwie na bruk trafić ma grubo ponad 500 osób. W złożonym przez władze spółki wniosku sanacyjnym jest też mowa o wyprzedaży majątku – przede wszystkim taboru i nieruchomości. Jednocześnie na polskim rynku coraz mocniej rozpychają się przewoźnicy z Niemiec i Ukrainy.
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
„Solidarność” od początku zapowiadała, że nie odda kluczowego dla bezpieczeństwa państwa przedsiębiorstwa bez walki. Były apele, wezwania do rozmów a dzisiaj nadszedł czas na bardziej zdecydowane działania.
Około godz. 8 rano ponad stu związkowców wyszło na tory, blokując ruch na trasie pomiędzy Katowicami a Sosnowcem.
– Otrzymaliśmy dramatyczne apele o pomoc ze strony pracowników PKP Cargo i PKP CargoTabor, którzy mają być masowo zwalniani z pracy. Dzisiaj obchodzimy 44. rocznicę podpisania Porozumienia Jastrzębskiego. Zamiast jechać na uroczystości do Jastrzębia-Zdroju postanowiliśmy wziąć udział w tym spontanicznym proteście – powiedział szef powiedział szef Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz, którego wypowiedź cytuje portal tysol.pl.
– Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – podkreśla zastępca Kolorza Artur Braszkiewicz.
Wiceszef Śląsko-Dąbrowskiej „S”: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – taka jest zasada Solidarności pic.twitter.com/qkLiTPFVqg
— Tygodnik Solidarność (@Tysol) September 3, 2024
Towarowy transport kolejowy to przyszłość Południowego Podlasia
Osłabianie PKP Cargo i wyprzedaż majątku spółki musi niepokoić także w kontekście rozwoju naszego regionu. Wszak najważniejszą inwestycją na Południowym Podlasiu jest rozbudowa kolejowego terminala przeładunkowego w Małaszewiczach. Wywalczony przez naszych parlamentarzystów z senatorem Grzegorzem Biereckim na czele projekt został przygotowany przez rząd PiS. Specjalna ustawa zapewniła mu też finansowanie. Po zmianie władzy inwestycja stanęła. Na szczęście, dzięki nieustannej presji wywieranej przez przyjaciół Małaszewicz (ostatnio, na wniosek burmistrza Jacka Danieluka, oświadczenie w tej sprawie wydała Rada Miasta Terespol), projekt nie został jeszcze pogrzebany. Udało się nawet wymóc na PKP Cargo deklarację, że opóźnienie zostanie skrócone z 1,5 do 1 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Terespol walczy o Małaszewicze. „Szansa na rozwój”
CZYTAJ TAKŻE: Małaszewicze z mniejszym opóźnieniem? Senator Bierecki: „Będziemy wywierać nieustanną presję”
Największa inwestycja w historii województwa lubelskiego przyniesie mieszkańcom kolejne, świetnie płatne miejsca pracy. To także niepowtarzalna szansa na rozwój lokalnych przedsiębiorstw – rozbudowane Małaszewicze będą wszak węzłowym przystankiem nowego Jedwabnego Szlaku, którym towary z Chin docierać będą do Unii Europejskiej.
Warto także pamiętać, że wedle wyliczeń ekspertów z samych podatków Polska zyska dzięki Małaszewiczom w ciągu 10 lat około 50 miliardów złotych. Część tej fortuny zostanie u nas, w budżetach naszych samorządów. Może też przełożyć się na rozwój PKP Cargo. O ile „fachowcy” od Tuska nie zdążą zniszczyć i sprzedać spółki.