Były komendant Państwowej Straży Pożarnej generał Andrzej Bartkowiak zarzucił rządowi Tuska niewystarczające wykorzystanie tej formacji podczas powodzi. – Niektórzy mają dziś wyrzuty sumienia – stwierdził wybitny, ceniony na całym świecie strażak.
Wystąpienie gen. brygadiera Andrzeja Bartkowiaka było ważną częścią poświęconej działaniom państwa podczas powodzi konferencji zorganizowanej przez Prawo i Sprawiedliwość. Wzięli w niej udział wybitni eksperci w dziedzinie zarządzania kryzysowego, dyskutowano także o tym, jak należy skutecznie i szybko pomóc Polakom poszkodowanym przez kataklizm.
Dlaczego do akcji wysłano tylko 700 strażaków?
Gen. Andrzej Bartkowiak bardzo precyzyjnie przeanalizował działania straży pożarnej. Rozpoczął od podziękowań dla strażaków, którzy dzień i noc walczyli z żywiołem, jak zwykle dając z siebie wszystko. Zdaniem Bartkowiaka rząd mógł i powinien rzucić do akcji znacznie więcej ratowników.
– Nie ma większej armii w Polsce niż straż pożarna – przypominał gen. Bartkowiak. Jednocześnie wskazał, że 13 września w działania powodziowe zaangażowano tylko 700 strażaków, podczas gdy w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym jest 250 tys. ratowników gotowych do działań i 400 tysięcy druhów mogących te działania wspomagać.
– To 31 tys. funkcjonariuszy PSP, 220 tys. wyszkolonych druhów oraz ponad 400 tys. stowarzyszonych w OSP – i którzy są gotowi do niesienia pomocy – wymienił.
CZYTAJ TAKŻE: Co za dziadostwo! Hołownia rozlicza dziennikarzy z budowy zbiorników retencyjnych, Tusk oddaje władzę Owsiakowi
Zły przepływ informacji, spóźniona reakcja
Były komendant PSP przedstawił chronologicznie wydarzenia, jakie miały miejsce przed i po zalaniu pierwszych miejscowości. Przypomniał, że swoje wnioski formułuje na podstawie oficjalnych dokumentów otrzymanych z MSWiA przez posła PiS Pawła Szefernakera.
10 września przyszły pierwsze informacje o zagrożeniach z mechanizmu unijnego, z którym sprzężone jest Krajowe Centrum Koordynacji Ratownictwa Komendanta Głównego. Natomiast 11 i 12 września spłynęły kolejne informacje o zagrożeniach trzeciego stopnia dla Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Były też informacje od komendantów straży pożarnej z Czech, „którzy dzwonili do swoich polskich odpowiedników i mówili: idzie do was wielka woda, taka jak w 1997 r., może nawet większa”.
Generał Bartkowiak poinformował, że z dokumentów wynika, iż komendant główny PSP wydał pierwsze dyspozycje 11 września.
– Sprawdzał gotowość bojową w szkołach strażackich, w szkołach aspirantów i w Akademii Pożarniczej. Następnie pierwsze zapotrzebowanie na wsparcie przyszło 11 września z Wrocławia i wysłano 36 strażaków i kilkanaście samochodów. W tym dokumencie jest potem napisane, że nastąpiły następne dysponowania – powiedział.
„Nie mogłem siedzieć w domu spokojnie”
– W pewnym momencie, nie ukrywam, że nie mogłem siedzieć w domu spokojnie i zacząłem się interesować coraz bardziej tą sprawą. Wykonałem kilka telefonów i dowiedziałem się, że w kulminacyjnym momencie operacji, czyli 13 września, zaangażowanych było 700 strażaków z Polski” – powiedział Bartkowiak. – Mówimy o powodzi, która jest największa od 14 lat. Nie trudno poczuć, że nie wszystko zostało zrobione tak, jak trzeba” – ocenił.
– Taka jest moja opinia, może jest ona mocna, może kogoś dotknie z moich kolegów, którzy jeszcze zostali w służbie, ale wiem, że po cichu wielu myśli tak, jak ja, że naprawdę można było zrobić więcej. Nie wiem, czy byśmy uratowali więcej ludzi, czy by się udało zrobić to lepiej, ale na pewno nie mielibyśmy wyrzutów sumienia, które dzisiaj na pewno niektórzy mają — powiedział były komendant PSP.
‼️ WAŻNE ‼️ Gen. brygadier Andrzej Bartkowiak o zaniedbaniach popełnionych podczas powodzi 👇#powódź2024 #powódź pic.twitter.com/nL45WxsWHr
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) September 28, 2024
Musi być jeden dowódca
– Komendant główny przejął dowodzenie strategiczne nad całą akcją 16 września. Kto dowodził do 16 września? To jest pytanie, które zostawiam państwu do analizy. Rozumiem, że byli dowódcy na dole, którzy to koordynowali, starali się, na pewno robili wszystko, co mogą. Tyko niestety musi być ktoś, kto to spina. Musi być ktoś, kto jest dowódcą — podsumował gen. Bartkowiak.