Pamiętacie jeszcze kampanijne obietnice Donalda Tuska, że w spółkach Skarbu Państwa będą tylko super fachowcy wyłonieni w „transparentnych konkursach”. No to możecie zapomnieć. Trwa wielki skok krewnych i znajomych królika na państwową kasę. O jednej z takich afer, której bohaterami są m.in. ludzie z naszego województwa, pisze dzisiaj portal Onet.pl.
„Lokalni działacze PO, PSL i Lewicy, bliscy współpracownicy czołowych parlamentarzystów koalicji rządzącej, a nawet boiskowy kolega Donalda Tuska — tak wygląda lista beneficjentów najnowszych zmian w Totalizatorze Sportowym. Należąca w pełni do Skarbu Państwa spółka przeprowadziła w ostatnich miesiącach kadrową rewolucję, wyrzucając wszystkich regionalnych dyrektorów, a w ich miejsce powołując osoby z jasnymi politycznymi powiązaniami” – czytamy w Onecie.
Po przejęciu władzy przez Platformę, Lewicę i Trzecią Drogę (było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki wsparciu PSL, którego liderzy wybrali rolę pomagierów Tuska zamiast premierostwa dla Władysława Kosiniaka-Kamysza) wymieniono zarządy wszystkich spółek skarbu państwa. Nie inaczej było w Totalizatorze Sportowym. Czystki nastąpiły także na poziomie dyrektorów oddziałów terenowych. Wyrzucono wszystkich – i tych zatrudnionych w czasach PiS i tych, którzy pracę w TS zaczęli wcześniej. Na ich miejsce przyszli nowi menadżerowie.
– W większości są to działacze partyjni i osoby związane z obecnym obozem władzy – informuje Onet.
Przykład z naszego województwa
Jako przykład dziennikarze podają człowieka doskonale znanego na Lubelszczyźnie. Nowym szefem oddziału terenowego w Lublinie został działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego Bartosz Piech, który swego czasu ubiegał się nawet o przywództwo w wojewódzkich strukturach partii. Zarabia prawdopodobnie około 30 tys. zł miesięcznie (firma nie chciała podać wysokości zarobków dyrektorów).
— Nie uważam, żebym dostał to stanowisko po linii politycznej — powiedział Onetowi Piech. Nie chciał za to powiedzieć, jak dowiedział się o konkursie na dyrektora i jak udało mu się go wygrać.
Obsiedli całą Polskę
Tak samo, jak na Lubelszczyźnie jest w innych województwach.
„Dyrektorem kieleckiego oddziału Totalizatora Sportowego został związany z Koalicją Obywatelską przewodniczący Rady Miasta w Kielcach Karol Wilczyński. Wcześniej Wilczyński był wicedyrektorem w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Jego zastępcą na nowym stanowisku jest z kolei Sebastian Nowaczkiewicz, były wójt podkieleckich Nowin, związany z Polskim Stronnictwem Ludowym” – czytamy w Onet.pl.
„Do Totalizatora na kierownicze stanowiska weszli nie tylko działacze PO i PSL. W Bydgoszczy stanowisko dyrektora regionalnego przypadło Remigiuszowi Zagórskiemu, lokalnemu działaczowi Lewicy. Z kolei w Warszawie szefem oddziału terenowego został Paweł Siedlecki, wcześniej wieloletni rzecznik prasowy w instytucjach warszawskiego samorządu. Tuż przed transferem do Totalizatora przez kilka miesięcy był zastępcą dyrektora w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji” – dodają autorzy tekstu.
Fucha dla kolegi Tuska z boiska
Wśród „fachowców” zatrudnianych przez nowe władze Totalizatora jest nawet kolega z boiska samego premiera Tuska, a w cywilu były właściciel winiarni w Sopocie Adam Sekuła.
„Sekuła w 2017 r. obchodził swoje 50. urodziny, grając mecz charytatywny w Sopocie. Na boisko dla jubilata wybiegli wtedy m.in. były szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski, parlamentarzysta PO Sławomir Rybicki, czy ówczesny prezydent Sopotu, obecnie poseł większości rządzącej, Jacek Karnowski” – podaje Onet.
Kto gra z premierem, ten ma. Adam Sekuła jest obecnie dyrektorem regionalnym TS w Gdańsku.
CZYTAJ TAKŻE: Jeszcze nie zaczęli rządzić, a już afera. PO chce odbierać ludziom ziemię i stawiać na niej niemieckie wiatraki!