Jak poinformował wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda, od początku roku na granicy polsko-białoruskiej zostało już rannych 63 żołnierzy zaatakowanych przez migrantów! Jak więc wytłumaczyć, że ciągle działa niesławny zespół śledczych, który ma tropić „nieodpowiednie zachowania” funkcjonariuszy państwa polskiego wobec przybyszów z Afryki czy Bliskiego Wschodu?
Wstrząsające informacje wiceminister Paweł Bejda podał w Sejmie, odpowiadają na pytania posłów. Od początku roku w różny sposób poszkodowanych zostało 63 żołnierzy służących na granicy. Jak wyjaśnił Bejda, stało się to „w trakcie zatrzymywania lub powstrzymywania nielegalnych migrantów”.
Migranci szturmują
Obecnie codziennie granicę próbuje przekroczyć około 60 „inżynierów” i „lekarzy” z Bliskiego Wschodu i Afryki.
– Należy liczyć się z tym, że poziom presji migracyjnej może ulec zwiększeniu w następnych miesiącach – mówił Bejda. Skąd przybywają do nas nieproszeni goście? Przede wszystkim Afganistanu, Syrii i Iranu. – Ten ruch jest regulowany przez białoruskie służby – dodał wiceminister.
Zgodnie z informacją przedstawioną przez Pawła Bejdę, w zeszłym tygodniu miejscami, gdzie migranci najczęściej szturmowali granicę były rejony miejscowości Czeremcha i Michałowo na Podlasiu. 70 procent wtargnięć miało miejsce poza strefą buforową.
A bodnarowcy nie próżnują
Mimo tego, że presja migracyjna nie maleje a żołnierze odnoszą rany w starciach z agresywnymi migrantami działa specjalny zespół prokuratury Adama Bodnara, powołany na życzenie rozmaitych lewaków, żeby tropić „zbrodnie” złych żołnierzy i strażników granicznych rzekomo prześladujących agresorów. Rząd pozwala też na wjazd do strefy buforowej rozmaitym aktywistom, którzy pomagają przybyszom umknąć polskim służbom.
CZYTAJ TAKŻE: Prokuratorzy Bodnara nie próżnują. Coraz więcej śledztw w sprawach obrońców granic