Płacisz raty nie do spłaty? Jest szansa na nową, potężna broń

Polacy, którzy zaciągnęli kredyty oprocentowane na podstawie wskaźnika WIBOR mogą za chwilę dostać potężną broń w walce z bankami. W sprawie, tak jak wcześniej odnośnie kredytów frankowych, ma się wypowiedzieć Trybunał Sprawiedliwości UE. – Umożliwienie dochodzenia swoich praw ofiarom frankowego oszustwa było największym sukcesem w mojej karierze politycznej. Liczę, że zwycięstwem zakończy się też walka z bulwersującymi praktykami wokół WIBOR – mówi nam senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki.

Przypomnijmy: to działania podejmowane przez senatora Grzegorza Biereckiego i współpracujące z nim środowiska doprowadziły do tego, że klienci banków spłacający gigantyczne kredyty frankowe odzyskują w procesach sądowych lub na mocy ugód wyłudzone pieniądze.

– Tę walkę zainicjowaliśmy na początku drugiej dekady XXI wieku. Wspierałem stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu, wykorzystywałem możliwości, jakie daje mandat senatora. W efekcie droga do odzyskania pieniędzy została otwarta. Liczę, że zwycięstwem zakończy się też walka z bulwersującymi praktykami wokół WIBOR – powiedział nam senator Grzegorz Bierecki.

CZYTAJ TAKŻE: Bierecki: Wyrok TSUE jest konsekwencją oszukańczych działań banków, a nie kosztem systemu bankowego

Dlaczego w Polsce są najdroższe kredyty?

Parlamentarzysta odniósł się w ten sposób do ciekawej analizy opublikowanej na łamach specjalistycznego portalu Business Insider przez mec. Roberta Górskiego. Górski próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, czy wskaźnik WIBOR, według którego naliczana jest wysokość odsetek kredytów w Polsce, to rzeczywiście neutralny i obiektywny wyznacznik ceny pieniądza czy raczej narzędzie służące budowaniu gigantycznych zysków banków.

Prawnik przypomina na łamach BI, że przed sądami w całej Polsce toczy się już ponad 1100 sporów dotyczących kredytów złotówkowych oprocentowanych stawką WIBOR. Liczba spraw systematycznie rośnie. W ramach jednego z takich postępowań Sąd Okręgowy w Częstochowie skierował do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytanie prejudycjalne. Dotyczy ono zgodności z prawem europejskim rozwiązania polegającego na uzależnieniu oprocentowania kredytu hipotecznego od stawki WIBOR. Podobne pytanie trafiło do TSUE kilka lat temu w sprawie kredytów frankowych. Odpowiedź Trybunału otworzyła drogę do odzyskania pieniędzy przez Polaków oszukanych przez banki.

Czym jest WIBOR?

O tym, jakie raty płacimy co miesiąc decyduje m.in. wskaźnik WIBOR. Nie jest on ustalany przez żadną niezależną instytucję – robi się to na podstawie danych przekazywane przez 10 największych działających w Polsce banków. Tych samych, które, udzielając kredytu, zarabiają na odsetkach. Odsetkach, których wysokość zależy od tego, czy WIBOR jest niski, czy wysoki.

Władze Polski oraz KNF i NBP co najmniej od 2012 r. wiedziały jednak o tym, że WIBOR nie jest wskaźnikiem rynkowym. Podczas 15. posiedzenia Senatu RP VIII kadencji senatorzy Grzegorz Bierecki i Henryk Cioch w pisemnym wystąpieniu do Rady Ministrów oświadczyli, że docierają do nich informacje co do tego, że wskaźnik WIBOR nie ma charakteru rynkowego – przypomina Robert Górski.

Senator Bierecki pytał wówczas odpowiedzialne za rynki finansowe instytucje państwa, czy prowadziły one jakieś postępowania dotyczące prawidłowości ustalania wysokości WIBOR-u. Odpowiedź potwierdziła to, co próbowano przemilczeć: WIBOR nie jest ustalany na podstawach rynkowych, tylko de facto arbitralnie, przez banki. Najwyższa Izba Kontroli poinformowała zaś, że stwierdziła „przypadki zawyżenia kwotowania przez niektóre banki stawek WIBOR 3M znacznie ponad poziom akceptowany na rynku”.

Wystarczyła zapowiedź, by spadło

Sama zapowiedź kontroli NIK w NBP i bankach, w ciągu 6 miesięcy stawka WIBOR spadła o 0,3 proc. więcej niż stopa referencyjna NBP. Straciły banki, „zarobili” Polacy.

– Stawka WIBOR, która jest podstawą naliczania odsetek od kredytów zaciąganych w bankach spadła w ciągu ostatnich 6 miesięcy z około 5,2 proc. do 3,4 proc., aż o 1,8 proc. W naszych kieszeniach pozostanie w przybliżeniu 12,6 miliarda złotych rocznie przy 700 miliardów złotych kredytów w systemie bankowym! Te zaoszczędzone pieniądze wydamy na bieżącą konsumpcję, zakup sprzętu gospodarstw domowych, a w przypadku przedsiębiorców, na inwestycje, czy poprawę płynności firm. Gdyby nie spadek stawki WIBOR, nasza gospodarka już dawno pogrążyłaby się w recesji, przy większym niż rzeczywisty spadku konsumpcji, zbankrutowałoby wiele firm, w konsekwencji wzrosłyby: bezrobocie, deficyt budżetowy, dług publiczny i jego koszt. W tym samym czasie stopa referencyjna NBP spadła z jedynie 4,75 proc. do 3,25 proc. obecnie, a więc tylko o 1,5 proc. w porównaniu do spadku stawki WIBOR o 1,8 proc.. Różnica, owe 0,3 proc. to właśnie 2,1 miliarda złotych, które przypisuje działaniom Senatora Biereckiego — pisał wiosną 2013 roku na Salon24 publicysta ekonomiczny Jerzy Bielewicz.

Tracą nie tylko klienci, zyskują tylko banki

Problem jednak pozostał, bo do dzisiaj WIBOR jest wyznaczany na podstawie deklaracji banków a nie jakichś miarodajnych danych.

Upraszczając, wyliczenie stawki WIBOR wciąż polega na tym, że banki informują, jaka ich zdaniem jest hipotetyczna wartość pozyskania pieniądza na rynku. Na tych deklaracjach opiera się administrator – pisze mec. Radosław Górski, podkreślając, że jeśli WIBOR jest zawyżany, tracą nie tylko kredytobiorcy, ale też państwo, na przykład w związku z programami dopłat do kredytów.

Czas pokaże, czy w sporze tym racje mają banki, czy też może system wyznaczania WIBOR-u jest wadliwy i świadczy o nieuczciwości, podobnie jak kredyty frankowe. Prawdopodobnie miną lata, zanim spór ten zostanie wyjaśniony. Jeśli jednak do opinii publicznej, sędziów i sądów przebije się jedynie narracja banków, to wątpliwości dotyczące WIBOR-u mogą nigdy nie zostać wyjaśnione – puentuje mec. Górski.

Źródło: businessinsider.pl Autor: red.
Fot. pixabay