Był dobrym człowiekiem i świetnym fachowcem. Jego życie brutalnie przerwał pijany bandzior. Ratownicy z pogotowia ratunkowego opłakują swojego kolegę, zamordowanego w sobotę w Siedlcach. Zabójcy grozi dożywocie.
Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. 64-letni Pan Cezary, ratownik medyczny na co dzień pracujący w bialskiej stacji pogotowia ratunkowego i mieszkający w Rakowiskach, został zamordowany podczas akcji w Siedlcach, gdzie dorabiał na kontrakcie.
Dramatyczne sceny rozegrały się w sobotę wieczorem przy ul. Sobieskiego w Siedlcach. Odbywała się tam libacja. Jeden z uczestników imprezy, 59-letni Adam Cz., źle się poczuł i wezwał pogotowie. Na miejsce przyjechała ekipa z Panem Cezarym w składzie.
Śmiertelny cios
Po przyjeździe okazało się, że pijak rozbił sobie głowę. Trzeba było go zawieźć do szpitala. Ale Adam Cz. wcale się tam nie wybierał. Wywrzaskując przekleństwa chwycił za nóż i uderzył nim w pierś Pana Cezarego. Mimo pełnej poświęcenia akcji ratunkowej pracownika bialskiego pogotowia nie udało się uratować. Mężczyzna zmarł o godz. 20.22.
Uczcili pamięć
I dokładnie o tej samej godzinie w niedzielę bialscy ratownicy we wzruszający sposób uczcili pamięć zamordowanego kolegi. Zawyły syreny, wszyscy pracownicy stacji pogotowia stanęli w milczeniu przed budynkiem. Dzisiaj pamięć Pana Cezarego zostanie uczczona w całej Polsce. O godz. 17 we wszystkich jednostkach zostaną włączone sygnały dźwiękowe.
Jak zapewnia Igor Dzikiewicz, rodzina zamordowanego otrzyma wsparcie od pogotowia. – Nie ma słów, które mogłyby opisać, jak wielka to strata dla nas wszystkich. Składam wyrazy współczucia rodzinie i bliskim naszego ratownika, który był bardzo dobrym fachowcem i dobrym człowiekiem – powiedział dyrektor bialskiej stacji.