Mimo dramatycznej sytuacji służby zdrowia, szefowa odpowiedzialnego za nią resortu Izabela Leszczyna nie ma sobie nic do zarzucenia. Przeciwnie: atakuje PiS i opowiada o jakichś „zmianach”, które widzi chyba tylko ona.
Dzisiejszy występ minister zdrowia Izabeli Leszczyny w TOK FM był prawdziwą ucztą dla miłośników częstochowskiej polonistki, którą – chyba na złość Polakom – zrobiono szefową jednego z najważniejszych resortów w rządzie.
Leszczyna o „masakrycznej” inflacji
Kolejki do lekarzy są największe w historii, pieniędzy nie ma i nie będzie a ministerstwo pracuje nad projektem cięć w mniejszych, prowincjonalnych szpitalach. Izabela Leszczyna nie potrafi jednak znaleźć w tej sytuacji żadnych swoich błędów. Przeciwnie – uważa, że to dzięki niej… służba zdrowia staje na nogi.
– Wie pan, to jest tak jak z inflacją trochę, inflacja była bardzo, bardzo wysoka przez ostatnie lata rządów PiS-u, przez dwa lata jakby masakryczna, pamiętamy ją i teraz my do tych ich 18% inflacji dołożyliśmy ok. 4% i ludzie czują, że jest gorzej – powiedziała Izabela Leszczyna w TOK FM.
– Tak samo jest z systemem ochrony zdrowia. Przez 8 lat nie wprowadzili żadnej sensownej, systemowej zmiany, ja wprowadziłam już kilka, natomiast efekty będziemy widzieli w drugiej połowie tego roku i w przyszłym roku – kontynuowała, czym zdziwiła chyba nawet najbardziej zagorzałych zwolenników Tuska i spółki.
Pieniędzy zabrakło już w październiku
– System Leszczyny: pieniędzy na leczenie zabrakło już w październiku – skwitował te wynurzenia eks-wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, przypominając o operacjach, które z powodu braku środków były jesienią przekładane o wiele miesięcy.
System Leszczyny: pieniędzy na leczenie zabrakło już w październiku. https://t.co/ZFQnaXfpTi
— Janusz Cieszyński (@jciesz) January 29, 2025