Tłumy górników z Bogdanki przybyły dziś do Lublina, by zaprotestować przeciwko zamknięciu kopalni i utraty miejsc pracy. Mówią wprost: to oznacza kryzys ekonomiczny w regionie. Przed Urzędem Wojewódzkim protestuje ok 3 tysięcy osób.
Protest organizowany jest przez górniczą „Solidarność” i wspierany przez inne związki zawodowe m.in. OPZZ i Związek Zawodowy Górników w Polsce.
Górnicy walczą o przyszłość swoja i regionu
Przypomnijmy, protest górników w Bogdance dotyczy przede wszystkim obaw o przyszłość kopalni Lubelski Węgiel „Bogdanka” oraz związanych z nią miejsc pracy. Górnicy, wspierani przez związki zawodowe, samorządowców, a także inne grupy, takie jak rolnicy i przewoźnicy, sprzeciwiają się planom, które w ich ocenie mogą prowadzić do likwidacji kopalni lub ograniczenia jej autonomii na rzecz Grupy Enea, będącej większościowym akcjonariuszem. Chodzi o niepewność związaną z transformacją energetyczną Polski, w tym forsowaną przez Unię Europejską i wspieraną przez rząd Tuska polityką „Zielonego Ładu”, która zakłada stopniowe odchodzenie od węgla, a także o brak jasnych planów rządu dotyczących przyszłości regionu i zabezpieczenia zatrudnienia.
Protest rozpoczął się w styczniu 2025 roku, kiedy Jarosław Niemiec, przewodniczący Związku Zawodowego „Przeróbka”, zainicjował głodówkę w reakcji na plany zmiany statutu kopalni, które miałyby podporządkować ją Enei i potencjalnie ograniczyć jej niezależność. Do głodówki dołączyli kolejni górnicy, a akcja zyskała szersze poparcie społeczne. Główne postulaty obejmują utrzymanie miejsc pracy (ok. 6-7 tys. osób), zapewnienie sprawiedliwej transformacji regionu poprzez tworzenie alternatywnych źródeł zatrudnienia oraz rozpoczęcie konkretnych rozmów z udziałem rządu, zarządu kopalni i Enei.
Kopalnia może działać jeszcze przez dekady
Sytuacja eskalowała w kolejnych miesiącach, czego kulminacją jest dzisiejszy protest w Lublinie. Związkowcy zorganizowali manifestację pod hasłem „Stop likwidacji Bogdanki i degradacji regionu”, w której udział wzięło nawet 3 tys. osób. Demonstracja rozpoczęła się na placu Litewskim, a następnie przeszła pod Urząd Wojewódzki, gdzie złożono petycję skierowaną do premiera. Górnicy argumentują, że Bogdanka, jako najbardziej efektywna kopalnia w Polsce, mogłaby działać jeszcze przez dekady, przynosząc zyski i stabilizując system energetyczny, gdyby transformacja była prowadzona racjonalnie.
Dodatkowym tłem jest napięcie związane z polityką energetyczną Polski. Górnicy i związkowcy wskazują na nierówne traktowanie – podczas gdy nierentowne kopalnie na Śląsku otrzymują dotacje, Bogdanka, mimo swojej rentowności, zmaga się z problemami sprzedaży węgla i brakiem wsparcia.
– Nie ma zgody na likwidację polskiego przemysłu – napisał w serwisie X Michał Moskal, poseł PiS, który uczestniczył w proteście. Dziś bronimy Bogdanki bo nie chcemy żeby Polska była skansenem świata. Chcemy taniej energii, silnego przemysłu i miejsc pracy za godną płacę – dodał.
Ch.j z Polską Wschodnią
Obawiają się, że bez jasnej strategii region łęczyński czeka gospodarczy upadek, a zamknięcie kopalni zamieni go w „pustynię”. Rząd deklaruje, że kopalnia nie zostanie zlikwidowana przed 2049 rokiem (zgodnie z umową społeczną z 2021 roku), ale brak konkretnych działań i dialogu budzi niepokój wśród załogi i mieszkańców. Górnicy, podobnie, jak inne grupy społeczne zdają sobie sprawę, że Tuskowi i jego ministrom zwyczajnie nie można ufać. Tym bardzie, że działania obecnego rządu pokazują, że w kontekście do wschodnich regionów naszego kraju znowu zaczyna obowiązywać hasło tak dobrze pamiętane z czasów pierwszego Tuska – ch.j z Polską Wschodnią.