12 maja w Dorohusku będzie protestować polska branża transportowa. Przewoźnicy mają dość bierności rządu wobec ekspansji ukraińskiej konkurencji, stosującej dumpingowe ceny a także dyskryminacji Polaków przez Unię.
– W związku z napływem przewoźników z Ukrainy, którzy dumpingowo eliminują polskich przewoźników z przewozów bilateralnych (PL-UE) a także wewnątrzunijnych, w związku z wielodniowym przetrzymywaniem polskich ciężarówek po stronie UA, uwięzionych w systemie Echerga, zgłosiłem dziś na drodze wiodącej do przejścia w Dorohusku protest – poinformował na X poseł Konfederacji Rafał Mekler.
Będzie batalia w sądzie?
Rozpoczęcie protestu planowane jest na 12 maja. Organizatorzy liczą się z tym, że nie dostaną zgody na zgromadzenie, ale zapowiadają walkę w sądach.
– Kiedy przedstawiciele UE śmieli się z nas, tłumacząc „że niektóre branże padają i to normalne w gospodarce”, albo że „na Ukrainie jest wojna” (absurdalny argument bowiem wyłączeniem z zezwoleń objęta jest także Mołdawia- nie ma tam wojny) i że „jesteśmy ofiarami własnego sukcesu”, obiecałem sobie że żaden brukselski technokrata nie będzie nam ukraińskimi rękami niszczyć polskich firm – dodał Mekler.
Ministerstwo niewzruszone
Sprawę skomentował także były szef GITD a dziś doradca prezydenta Andrzeja Dudy Alvin Gajadhur.
– Polski transport upada! Ministerstwo infrastruktury pozostaje niewzruszone na „krzyk” branży transportowej. Chcą być „grabarzami” polskiego transportu? – zastanawia się Gajadhur.
CZYTAJ TAKŻE: „Polski transport umiera w ciszy”. Dramat i protest przewoźników