Zapraszamy do lektury wywiadu z Zuzanną Cichocką, autorką książki „Słowenia. Mały kraj wielkich odległości” i gościem 47. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. Wydarzenie odbędzie się 12 września (wtorek) w sali kameralnej Radzyńskiego Ośrodka Kultury (ul. Jana Pawła II 4). Początek o godz. 18.00.
Wywiad dyrektora Radzyńskiego Ośrodka Kultury Roberta Mazurka z Zuzanną Cichocką, autorką książki „Słowenia. Mały kraj wielkich odległości”.
Ukończyłaś slawistykę i mogłaś wybierać wśród wielu krajów i języków. Dlaczego zdecydowałaś się zgłębiać właśnie Słowenię?
Decyzję o specjalności podejmuje się już podczas rekrutacji na studia slawistyczne, przynajmniej na uczelni, gdzie studiowałam, Uniwersytecie Warszawskim. Podczas studiów omawiana jest historia i kultura całego regionu, ale największy nacisk położony jest na poznanie wybranego kraju i języka. Słowenia to kraj, o którym mówi się w Polsce niewiele. Przed rozpoczęciem studiów nie miałam zbyt obszernej wiedzy na jej temat, ale towarzyszyło mi silne przeczucie, że to fascynujący kawałek Europy o bogatej historii i kulturze, i jak się później okazało, nie myliłam się.
Co stanowiło największe wyzwanie podczas pisania książki: rozmowy, podróżowanie przez kraj, a może typowo biblioteczny research?
Największym wyzwaniem podczas pisania było dla mnie sprawiedliwe przedstawienie trudniejszych tematów poruszonych w książce.
A która z przeprowadzonych rozmów wywołała u ciebie najwięcej emocji?
Najwięcej emocji wywołały we mnie rozmowy z emigrantami z innych republik z dawnej Jugosławii, którzy bardzo często spotykali się z dyskryminacją.
Dlaczego o Słowenii mówi się, że jest to Szwajcaria po słonecznej stronie Alp?
W latach 80. XX wieku Słoweńcy przygotowali kampanię promującą turystykę w swoim kraju, który reklamowali jako ten ,,po słonecznej stronie Alp”, a w ich domyślę tkwiła Szwajcaria, którą chcieli się stać po osiągnięciu niepodległości. Po ogłoszeniu niepodległości wszystko wskazywało, że marzenie Słoweńców może się spełnić, aż do momentu, gdy Słowenię dotknął kryzys gospodarczy z 2008 roku, którego skutki jeszcze długo były odczuwalne. Określenie ,,Szwajcaria po słonecznej stronie Alp” funkcjonuje do dzisiaj i możemy się z nim spotkać nawet w polskich mediach.
Cytowany w książce słynny pisarz i eseista Drago Jančar powiedział kiedyś, że Słowenia „to naprawdę najbardziej skomplikowany zakątek Europy”. Zgadzasz się z nim?
Nie stwierdziłabym, że najbardziej skomplikowanym zakątkiem w Europie, ale na pewno jest jednym z takich miejsc w Europie.
Historia Słowenii to także historia kobiet, między innymi aleksandrinek. Kim one były?
Aleksandrinki to Słowenki, które od końca dziewiętnastego aż do połowy dwudziestego wieku emigrowały w celach zarobkowych do Egiptu, który po otwarciu Kanału Sueskiego przeżywał ,,złoty okres”. Na początku kobiety emigrowały tam razem z triesteńskimi rodzinami, dla których pracowały. Warunki i zarobki w Egipcie były znacznie lepsze, więc do Aleksandrii i Kairu zaczęły wyjeżdżać kolejne Słowenki. Większość z nich pracowała jako pomoc domowa, opiekunki do dzieci czy np. w szwalniach. Sporo z nich było także mamkami, często wyjeżdżały trzy miesiące po urodzeniu dziecka, gdy były najbardziej pożądanymi kandydatkami do tej roli.
A kim są „wykreśleni”?
Wykreśleni to 25 671 osób spośród tych, które mieszkały i pracowały w Słowenii, jeszcze gdy była częścią Jugosławii, ale były obywatelami innych republik, a w Słowenii miały pozwolenie na stały pobyt, ale nie zdecydowały się na przyjęcie słoweńskiego obywatelstwa po ogłoszeniu niepodległości przez nią. 26 lutego 1992 roku, czyli pół roku po ogłoszeniu niepodległości przez Słowenię, ministerstwo spraw wewnętrznych zdecydowało się wykreślić je ze spisu obywateli. Nikt nie mówił o konieczności uregulowania swojej sytuacji, tylko o takiej możliwości. Ten krok spowodował, że osoby te w zasadzie przestały istnieć w świetle prawa, nie mogły legalnie pracować, uczyć się, leczyć czy nawet opuścić kraju. Decyzję ministerstwa trudno wytłumaczyć i zrozumieć. Po ogłoszeniu niepodległości Słowenia bardzo chciała odciąć się od Jugosławii, wybuchł tam silny nacjonalizm, a emigranci z innych republik stali się niechcianymi obywatelami.
Język słoweński ma aż 46 narzeczy. Jak w związku z tym Słoweńcy dogadują się między sobą?
Narzecza bardzo różnią się między sobą i faktycznie bywają niezrozumiałe dla mieszkańców innych regionów. Słoweńcy między sobą używają ponaddialektalnego słoweńskiego, ale oczywiście wrzucają słowa z narzeczy, którymi posługują się od dziecka, lub używanych w miejscu, w którym aktualnie mieszkają.
Napisałaś w książce, że Słowenia to bezpieczny i tolerancyjny kraj pod wieloma względami…
Tak, Słowenia to dobre miejsce do życia pod wieloma względami. Zadowolenie z życia Słoweńców jest wyższe niż przeciętne zadowolenie mieszkańca Unii Europejskiej. Słowenia to drugi najbezpieczniejszy kraj w Europie po Norwegii. A także najbardziej tolerancyjne miejsce do życia dla społeczności LGBTQ+ spośród dawnych państw socjalistycznych.
Słowenia skryta jest za murem stereotypów. Który z nich stanowił dla ciebie największe zaskoczenie?
Słowenia zaskoczyła mnie wiele razy i wciąż potrafi zaskoczyć. Początkowo była dla mnie idyllicznym krajem o pięknej i zadbanej przyrodzie, gdzie wszystkim żyje się dobrze. Z czasem okazało się, że jej historia skrywa także ciemne karty, o których raczej nie wiemy.
Jeśli zdecydujemy się przyjechać do Słowenii, to z jakim nastawieniem mieszkańców możemy się liczyć?
Słoweńcy są przyjaźni i pomocni dla turystów. Bardzo chętnie pokażą drogą, opowiedzą, co warto zobaczyć w okolicy. Łatwo jest z kimś nawiązać rozmowę. Bardzo dobrze znają angielski, co także wiele ułatwia.
U większości z nas Słowenia nie budzi ani pozytywnych, ani negatywnych skojarzeń. A jakie wyobrażenie Polski mają Słoweńcy?
Słoweńcy wiedzą o Polakach więcej niż my o Słowenii. Oczywiście kojarzą wielu sławnych Polaków, rozmaite teksty kultury. W ostatnich latach często mówi się w słoweńskich mediach o polskiej polityce.
Słoweńcy wielką miłością darzą góry. Dlaczego tak ważne jest dla nich zdobycie szczytu Triglav?
Triglav jest symboliczną górą dla Słoweńców. Mawia się, że każdy Słoweniec musi chociaż raz w życiu zdobyć jego szczyt. Niektórzy traktują to powiedzenie na poważnie.
Szczególną troską otacza się tu też pszczoły…
Słowenia znana jest z pszczelarstwa, którym zajmuje się wielu jej mieszkańców.
Świąt w Słowenii nie brakuje, jest nawet takie porzekadło, że jeśli pominiesz święta, święta pominą ciebie. Jaki słoweński obyczaj najbardziej cię zaskoczył?
Najbardziej zaskoczyły mnie liczne i bardzo różnorodne obrzędy karnawałowe. Niektóre z nich są bardzo ciekawe jak np. zaślubiny z drzewem w regionie Prekmurje czy kurentovanje w Ptuju.
Słoweńcy mawiają „powiedz mi co jesz, a powiem ci kim jesteś”. Czy jest coś, co szczególnie uwiodło cię w kuchni tego kraju?
Kuchnia Słowenii jest bardzo różnorodna i znajdziemy tutaj wiele smaków, które kojarzymy z różnych regionów Europy. W regionie blisko granicy z Włochami w kuchni jest wiele włoskich wpływów. W górach zjemy sery przygotowane przez pasterzy. Słoweńcy także jedzą sporo ziemniaków i mają wiele pysznych potraw z ich użyciem. W piekarniach dostaniemy burek – faszerowany wypiek z ciasta filo, znany także na Bałkanach. Jest wiele słoweńskich potraw, które lubię, to między innymi frika, smażony placek z ziemniaków i sera, który przygotowała mi jedna z moich bohaterek. A z prostych rzeczy uwielbiam słoweńską sałatę – podaną jedynie z oliwą z oliwek lub olejem z pestek dyni i octem jabłkowym.
Na zakończenie rozwiń myśl Roberta Makłowicza: Słowenia to jedno z najbardziej fascynujących i najpiękniejszych miejsc w Europie…
Słowenia to kraj o bogatej historii i kulturze, chociaż niewielki to bardzo różnorodny. Zachwyca także bogactwem i pięknem przyrody. Wiosną można tutaj rano jeździć na nartach po stokach pięknych Alp Julijskich, a wieczorem kąpać się w morzu.
Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Radzyniu Podlaskim.
Do zobaczenia.