JERZY ZELNIK: PRZEBYŁEM DŁUGĄ DROGĘ

– Od paru lat obserwuję ludzi zachowujących się na cmentarzach: ilu potrafi się skupić, wyciszyć. Na cmentarz powinniśmy iść, by się ubogacić wewnętrznie, ale jest też to, co powiedział ksiądz Jan Twardowski: spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Nieraz mamy wyrzuty sumienia: mój Boże, miałem tyle okazji, by powiedzieć kocham Cię, a nigdy nie miałem odwagi, by to powiedzieć. Kochajmy naszych bliskich, poświęcajmy się dla nich, niech czują naszą wdzięczność, niech wiedzą, że są kochani. Żeby nie było tak: ojciec umiera a ja dopiero sobie uświadamiam, że mój ojciec nigdy nie doświadczył oznak miłości czy wdzięczności. – W tym co mówisz, jest mnóstwo pokory i wewnętrznego spokoju. – Mam świadomość swoich zaniedbań i błędów. Byłem człowiekiem niewierzącym, zadufanym w sobie tak zwanym amantem polskiego kina, wraz z Gustawem Holoubkiem i innymi aktorami brałem udział w odczytach na spotkaniach z takimi ludźmi, jak przywódca Związku Radzieckiego Leonid Breżniew, bo zachłysnąłem się – podobnie jak wielu moich rodaków – dekadą stabilizacji z czasów Edwarda Gierka. Błędy popełniałem właściwie przez całe swoje życie. Choćby w ostatnich latach, gdy dałem się uwieść wizji „trzech tenorów” budujących Platformę Obywatelską, a jednocześnie miałem krytyczny stosunek do Radia Maryja – co ciekawe – w zasadzie nigdy wcześniej tego radia nie słuchając. Dziś to do PO mam stosunek krytyczny, zaś Radio Maryja uważam za wspaniałą stację, która formą i treścią dotyka wartości mi najdroższych. – Mówisz o swoim życiu, jak o drodze, na której potykałeś się, gubiłeś, by jednak później powstawać i wracać na właściwą ścieżkę. – Bo życie jest taką ścieżka. Niekiedy krętą, niekiedy wyboistą. Żyłem bez Boga przez 23 lata. Uważałem, że nie jest mi potrzebny, ale pamiętam, że w szkole, gdy inne dzieci się modliły, ogarniał mnie smutek, że ja się z nimi nie modlę…Tak, przebyłem długa drogę, nim nawiązałem kontakt z Bogiem. Dziś staram się szukać w ludziach dobra, nie oceniam ich, nie potępiam, gdy popełnią błąd, bo pamiętam, ile sam błędów w życiu popełniłem. Cały czas mam w pamięci słowa„ kto z was jest grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”. I jak pamiętasz – nikt nie rzucił. Nauczyłem się żyć życiem prostego człowieka, cieszyć drobnymi radościami i każdym dniem, który daje nam Bóg. I to jest dobre życie… Rozmawiał Wojciech Sumlinski