NIC O NAS BEZ NAS

Taki krok przy jednoczesnym drastycznym podwyższaniu podatków i lawinowych podwyżkach, które nas czekają, jest szalenie niebezpieczny. To piękny eufemizm dla odebrania ludziom chleba. Mówimy tutaj o realnym zmniejszeniu dochodów kilkuset tysięcy polskich rodzin, które w nieodległej przyszłości mogą stanąć na skraju zapaści finansowej.

 

Bardzo mocne słowa, a przecież wiele osób wciąż uważa, że nic złego się nie dzieje, że „jakoś to będzie”. Niedawno rozmawiałem ze światłym wydawałoby się bialskim nauczycielem, który mówił: kryzys kryzysem, ale świat się przecież nie zawali.

Zapewne się nie zawali, ale kilkaset tysięcy osób w Polsce – jak sygnalizują pracodawcy – najprawdopodobniej straci pracę. Kilkuset kolejnym tysiącom drastycznie pogorszą się możliwości zarobkowania, a milionom – warunki życia. Innymi słowy kryzys mamy zażegnywać w ten sposób, że będziemy przymierać głodem, bo rząd zamierza oszczędzać na wydatkach socjalnych i wynagrodzeniach sfery budżetowej. Wszystko po to, by zapewnić zwrot pieniędzy do banków, w których minister Rostowski zaciąga zobowiązania. Za chwilę rząd będzie zmuszony jeszcze drożej pożyczać, bo gdy zbliżają się terminy zapadalności obligacji, zagraniczne grupy finansowe dyktują gorsze warunki. Pożyczanie za granicą, które powinno być traktowane jako ostateczność, za czasów Donalda Tuska stało się normą. Zapomniano, że jak się pożycza u obcych, to jest się potem od nich zależnym.

Dlaczego o tak ważnych sprawach, o których tutaj mówimy, w mediach prawie nie słychać?

Bo to kwestie bardzo mocno wyciszane. Poza wszystkim, w moim przekonaniu, to nie przypadek, że sprawy tak istotne trafi ły pod obrady parlamentarne tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, gdy uwagę obywateli mocno pochłaniały przygotowania do Świąt, mniej zaś sprawy publiczne. Niestety, skutki fatalnych pomysłów rządu odczujemy wszyscy, i ci bardziej i ci mniej świadomi. I to już niebawem.

Jak to możliwe, że w momencie, gdy sami znajdujemy się na krawędzi przepaści, decydujemy się wspierać innych? Jakby Pan to określił: jako przejaw wielkiej solidarności, czy wielkiej nieodpowiedzialności?

Solidarność, to piękne słowo, ale nie bardzo rozumiem, dlaczego mamy finansować ratowanie bankrutów – w tym przypadku Włoch – na warunkach, które nie są nam znane. Co będziemy mieli z tego, że wyłożymy 6 mld euro do MFW? Jeszcze przed świętami złożyłem wniosek do marszałka Borusewicza, aby włączył do porządku obrad najbliższego posiedzenia Senatu informację rządu i prezesa Narodowego Banku Polskiego na temat skutków warunków, na jakich NBP przekaże polską składkę do MFW. Wierzę, iż Senat RP w tej tak ważnej dla naszego kraju sprawie zechce wysłuchać informacji i zabrać głos. Znamienne, że oprócz rządu Donalda Tuska nie ma chętnych do płacenia cudzych rachunków. Albo więc ten rząd zachowuje się, że użyję lapidarnego określenia, jak ostatni frajer, albo mamy w tej sprawie jakieś drugie dno, którego jeszcze nie poznaliśmy. Inaczej tego wytłumaczyć nie umiem.

Przez ostatnie lata byliśmy przekonywani, że żyjemy na – jak to określano – „zielonej wyspie”. Prezentowano nam sielankowy wizerunek sytuacji w kraju. Tymczasem niebawem z „zielonej wyspy” nie pozostanie nawet piach, a rządzący nadal robią dobrą minę do złej gry, mamiąc nas opowieściami o tym, że na tle innych państw u nas i tak nie jest najgorzej . Jaka jest prawda o nadciągającym kryzysie i jego skutkach dla polskich rodzin?

Zbliża się wielki kryzys i jest to obiektywny fakt. Szkopuł w tym, że rząd Donalda Tuska kompletnie nie ma wizji, jak temu kryzysowi zaradzić i szuka pieniędzy u tych, którzy ich nie mają. Podwyższanie cen, obniżanie środków na zasiłki i opiekę socjalną, podwyższanie wieku emerytalnego i tym samym blokowanie miejsc pracy dla młodych – to błąd za błędem w wykonaniu tej ekipy. Dlaczego rząd Tuska nie sięga do tych, którzy mają pieniądze, zarabiają tu miliardy i transferują je za granicę? Wielokrotnie pytałem np. o podatek bankowy, którego nie ma, a podobnych pytań można by zadać dziesiątki. Powinniśmy zadbać w pierwszej kolejności o tych, którym jest ciężko, nie zaś tych, którzy opływają w dostatki. To podstawowa różnica między rządem, a opozycją z PiS.

Rok 2012 jawi się, jako bardzo trudny. Jak możemy przygotować się na to, co nas czeka?

Jako kraj nie powinniśmy wchodzić w sytuacje, które pozbawiają nas możliwości decydowania o własnym losie. Naczelną zasadą musi być: nic o nas bez nas! Tą zasadą kierowali się nasi przodkowie i niejednokrotnie w obronie tej właśnie zasady oddawali życie. A jako przedstawiciele narodu, który zawsze w momentach trudnych stawał na wysokości zadania, powinniśmy trzymać się razem – w gronie tych, dla których Polska – że przywołam słowa marszałka Piłsudskiego – to wciąż „bardzo ważna rzecz”, w gronie bliskich, przyjaciół, życzliwych osób. Pamiętajmy zawsze, że razem łatwiej przetrwać najtrudniejsze nawet chwile i jeszcze to, że nie ma takiej nocy, po której nie nastąpiłby dzień.

Dziękuję za rozmowę.