EGZORCYSTA ŻYCIE PEŁNE EWANGELII

Pierwszy wikariat wypadł w Sobieszynie nad Wieprzem, drugi w Rykach, a kolejnym miejscem duszpasterskiej posługi było probostwo w Kosyniu. – Parafia była uroczo usytuowana. Przepiękny był wtedy czas: starczało go na posługę wśród ludzi, ale też na pogłębioną refl eksję wśród lasów i jezior – wspomina ksiądz Mieczysław. Z tamtego okresu zapamiętał też częste spotkania z młodzieżą i równie częste wezwania do siedziby Służby Bezpieczeństwa we Włodawie, związane z wygłaszanymi przez niego patriotycznymi homiliami, które nie podobały się ludowej władzy. Podczas jednego z takich spotkań funkcjonariusz przystawił mu broń do głowy: będzie ksiądz niesubordynowany, to załatwimy to inaczej – rzucił krótko. Kolejnym etapem była parafiI Wereszczyn koło Włodawy, a następnym już Biała Podlaska. Miasto nad Krzna „zareklamował” mu ksiądz Roman Soszyński, dziekan włodawski, który wcześniej wyjechał do Białej. Przeprowadzkę – trzy miesiące wcześniej – zaplanowano na 19 grudnia 1981 roku. Kto mógł przypuszczać, że wypadnie w pierwsze, tragiczne dnie stanu wojennego? Z tamtego okresu ksiądz Mieczysław zapamiętał dwie rzeczy: mijane po drodze transportery opancerzone oraz życzliwość i serdeczność, z jaka został przyjęty przez wiernych w Białej Podlaskiej. Zamieszkał przy ulicy Orzechowej 8, w domu Zbigniewa Sawickiego. Wprowadzeniem do nowej parafii, która była tylko punktem na mapie – pierwsza pasterka odbyła się pod gołym niebem – zajął się przyjaciel, ksiądz Roman Soszyński. Mimo niesprzyjających warunków zewnętrznych wynikających z wprowadzenia stanu wojennego ksiądz Lipniacki z miejsca wziął się do pracy. – Nazwa „Osiedle młodych”, gdzie przypadła moja posługa, była adekwatna do stanu rzeczywistego, bo istotnie, zamieszkiwało tu wielu młodych ludzi, w tym liczne małżeństwa z małymi dziećmi. Ci ludzie potrzebowali świątyni, więc jej budowa stała się moim pierwszym zadaniem – wspomina ksiądz Mieczysław. Problemy pojawiły się natychmiast, bo w ślad za księdzem do Białej Podlaskiej napłynęły z włodawskiej SB informacje o jego „niepokornej postawie”. Sytuacji nie poprawiał fakt, że nowy proboszcz natychmiast po przeprowadzce do Białej zaangażował się w działalność komitetu obrony uwięzionych i represjonowanych członków Solidarności. – Budowa kościoła była dla mnie ważna, ale zawsze uważałem, że obrona wolności i godności człowieka jest istotniejsza, niż najważniejsza nawet budowla. Ze wszystkich inicjatyw, które podejmowałem na przestrzeni 50 lat posługi kapłańskiej, zawsze najbardziej ceniłem te budowle, których nie widać gołym okiem, a które pozostawały w ludzkich sercach -wspomina ksiądz Mieczysław Lipniacki. O podlaskich wątkach niezwykłego życia niezwykłego kapłana i jego obecnej – najtrudniejszej – kapłańskiej posłudze diecezjalnego egzorcysty napiszemy już za tydzień, w drugiej części reportażu pt. „Egzorcysta – życie pełne Ewangelii”.