Z jednej strony poznałem wspaniałych ludzi, obeznałem się z telewizją. Zdobyłem też ogromne doświadczenie, bo współpracowaliśmy z cenionymi choreografami z całego świata. Za udział w ich warsztatach płaci się kosmicznie, a ja miałem to gratis. Poza tym przez ponad dwa miesiące ćwiczyliśmy po 10 godzin dziennie, więc ciężka praca to za mało powiedziane.
Zdradzisz nam swój przepis na sukces ?
Oprócz wytężonej pracy liczy się naturalność i dojrzałość. Ja nikogo nie udawałem. Znam wartość ciężko zarobionych pieniędzy. Do programu nie zgłosiłem się z myślą o sławie, ale z chęcią zdobycia doświadczenia. Fizyczna wytrzymałość musi iść w parze z odpornością psychiczną. Nieustannie czuliśmy presję czasu, ekipy i wielu innych ludzi.
Jak wyglądają Twoje plany na najbliższy czas?
Teraz staram się zaliczyć swoją sesję egzaminacyjną na studiach. Później poudzielam się w międzynarodowych projektach. Do Los Angeles wybiorę się zimą. Natomiast we wrześniu chciałbym wrócić do Międzyrzeca Podlaskiego, aby podziękować mieszkańcom za niesamowity doping.
Oprócz zwycięstwa w „You Can Dance” na swoim koncie ma również m.in. mistrzostwo świata w kategorii solo Jazz Seniorzy (2006 r. USA), mistrzostwo świata w kategorii duety Modern Seniorzy z Izabelą Orzełowską (2007 r. USA) oraz mistrzostwo świata w kategorii solo Show Dance Seniorzy (2008 r. Niemcy). |