Być uchodźcą

 

Zwłaszcza dla kogoś, kto nie umie pływać. Mimo to wybrał rzeki. Drogę do wolności, do Niemiec, miały przegradzać dwie: najpierw Dunaj, potem Odra. Zatrzymał się na tej pierwszej. Spróbował inaczej – przez Bug. Tu poszło już łatwiej. Wpadły dwie osoby, które trafiły do bialskiego aresztu. Reszta poszła dalej. Polsko-niemiecką granicę pokonywali pontonami, przy zimnym siekącym deszczu i wzburzonej wodzie. Po drugiej stronie przywitała ich niemiecka straż graniczna. Próbował przekroczyć Odrę dwa razy. Raz próbował dostać się do Niemiec lądem.

Na sali sądowej płakał. Został skazany na dziesięć miesięcy.

Na wolność wyszedł przed kilkoma miesiącami.

Nie udało się. – Niemcy są czujni – mówi. Niemieccy strażnicy byli mili, ale stanowczy. Oficer nawet powiedział, po angielsku, że ich rozumie i na ich też próbowałby uciec, ale prawo jest prawem. Niemcy trzymali ich czterdzieści osiem godzin i przekazali polskiej straży granicznej. Tu kolejne czterdzieści osiem godzin i wolność. Z instrukcją, że mają się zgłosić do Departamentu do spraw Uchodźców w MSW w Warszawie. Z jego grupy nie zgłosił się nikt. Po dwóch dniach próbowali przekroczyć granicę jeszcze raz, w innym miejscu. Niemieccy strażnicy i tym razem byli czujni. A później jeszcze raz. I znów: Odra – Niemcy – areszt. Tylko że tym razem kilkumiesięczny. Gdy mówi o pobycie w areszcie, na sekundę załamuje mu się głos. – Wszystkich z naszej grupy rozdzielono. Przebywałem w ośmioosobowej celi, a nie znałem jednego polskiego słowa – wspomina. – Współaresztanci, wśród których było dwóch recydywistów i jeden oskarżony o zabójstwo, nie pozwalali siadać w ciągu dnia, musiałem sprzątać celę, myć ubikację i robić wszystko, co każą. Dopiero po kilku tygodniach do aresztu przyszedł ktoś z policji. Rozprawa odbyła się po kolejnych kilku tygodniach. Na sali płakał. Został skazany na dziesięć następnych miesięcy w zawieszeniu na trzy lata. Na wolność wyszedł przed kilkoma miesiącami. Mówi, że na razie zostanie w Polsce, że nie będzie próbował ucieczki na Zachód. Mówi, że chciałby kiedyś wrócić do rodzinnego domu, „żeby wszystko było tak jak dawniej”. Wie, że to tylko marzenia, że rodzinnego domu już nie ma, a być może nie ma także niektórych bliskich. Ale o tym już nie mówi…