Przywołana tu zamiana niewidzialnego na widzialne, to drobny element szerszej całości wspomnianego deja vu. Podobnie jak 31 lat wcześniej, na mszach świętych w intencji Ojczyzny Polacy – patrioci określani przez Polaków – nowoczesnych Europejczyków „obciachem” śpiewają: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, z tv przemawiają „autorytety” wmawiające nam, że stan wojenny był wyborem mniejszego zła, a inne „autorytety” przekonują nas, że krzyże nie powinny wisieć w miejscach publicznych, bo obrażają, zaś święta Bożego Narodzenia najlepiej obchodzić, mówiąc o „Świętach”, ale już nie używając imienia Jubilata, bo przecież nie można urazić uczuć „wierzących inaczej”. Ku pokrzepieniu serc tych, którym powyższy model nie odpowiada – a jestem dziwnie spokojny, że jest ich wielu – warto przypomnieć, że kiedyś „obciachem” dla kolaborującego z rosyjskim zaborcą „warszawskim salonem” był m.in. Mickiewicz, który przeżył w pamięci potomnych i tamten „salon” i wiele następnych. Warto o tym pamiętać zwłaszcza w kontekście kolejnej rocznicy stanu wojennego i zakłamywania najnowszej historii Polski. Warto choćby dlatego, że naród, który zapomina o swojej historii, ryzykuje jej powtórzenie.