WIĘŹNIOWIE W SZKOLNYM AUTOBUSIE

jakie na transporcie pracujących w Kodniu więźniów z Zabłocia osiąga gmina. Sprawę bagatelizuje także dyrektor szkoły Jacek Malarski. – To prawda, że autobusem szkolnym podróżują również osadzeni z półotwartego oddziału zewnętrznego Zakładu Karnego w Zabłociu. Nie widzę w tym problemu. Są to ludzie, którzy mają np. wyroki za jazdę na rowerze pod wpływem alkoholu, niepłacone alimenty itp. Znacznie gorsi przestępcy przebywają bezkarnie na wolności. Więźniowie przyjeżdżają do szkoły, mają styk z uczniami, wykonują prace konserwatorskie na terenie naszej placówki, ale także gminy czy parafii. Zasada współpracy z zakładem karnym jest prosta – mamy zapewnić transport w jedną i drugą stronę. Tym autobusem jeżdżą także inni – rodzice i dziadkowie. Dlaczego? Bo zlikwidowano praktycznie wszystkie połączenia, mieszkańcy nie mają prawie żadnej możliwości transportu do Kodnia. Osadzeni nie demoralizują uczniów. Nie widzę w tym nic bulwersującego – mówi dyrektor. Szkopuł w tym, że zupełnie inaczej ocenił całą sprawę Rzecznik Praw Dziecka, który skierował w tej sprawie protest do gminy Kodeń oraz rodzice „integrowanych” z więźniami dzieci. – Córka już kilkakrotnie mówiła nam o zaczepkach i niedwuznacznych żartach ze strony tych panów. Ma dziewięć lat i nie powinna być narażona w szkolnym autobusie na zaczepki czy głupie żarty ze strony dorosłych mężczyzn – opowiada nam mama uczennicy ze szkoły w Kodniu. Prosi o anonimowość, bo – jak mówi – boi się, że straci zasiłek. Można odnieść wrażenie, że strach to dominujące uczucie wśród rodziców dzieci z okolic Kodnia. O strachu mówi ojciec dojeżdżającego z więźniami do szkoły pierwszoklasisty – „niedawno miałem kontrolę z Agencji Rolnej i nie chcę kolejnej”, o strachu mówią też dwie matki z położonej w pobliżu Kodnia wsi, których córki wielokrotnie „podróżowały” do szkoły, stojąc, bo miejsca siedzące zajęli więźniowie, o strachu i obawie o utratę pracy mówią także proszący o anonimowość okoliczni nauczyciele. Wszyscy są zgodni w jednym: sytuacja jest absolutnie skandaliczna i nie powinna mieć miejsca, ale ustosunkowany PSL – owski wójt gminy Kodeń kpi sobie z protestów. O arogancji Ryszarda Zania przekonaliśmy się naocznie, gdy po wyjściu z Urzędu Gminy pojechał za nami na rowerze. – Zakazuję robienia zdjęć. Jeżeli się ukażą, to was załatwię – groził nam wójt, który zapewne zapomniał, że jest urzędnikiem i osobą publiczną. Na nasze pytania m.in. o to, czy ma świadomość, że przewożenie więźniów do pracy szkolnym autobusem z jadącymi do szkoły dziećmi jest sprzeczne z przepisami – wójt przed zamknięciem tego numeru Tygodnika nie odpowiedział. Do sprawy wrócimy.