– dodawali debiutanci. Wielu biegaczy, zwłaszcza spoza naszego regionu, meldowała się w Kodniu wraz z rodzinami od wczesnych godzin porannych: modlili się przed Cudownym Wizerunkiem, jedli śniadanie w nowej restauracji, mieszczącej się w kompleksie hotelowo-konferencyjnym, gdzie mogli skosztować tutejszych specjałów: sękacza i ciasteczek kodeńskich, odbywali spacery nad pobliski Bug lub po przyklasztornym parku. Nie tylko wielokrotnii uczestnicy zawodów zebrali się o 10.30 w Sanktuarium, gdzie odbyła się msza św. w intencji zmarłego w marcu br. ojca Stanisława Wodza, pomysłodawcy nazwy biegu. 192 uczestników o godz. 13.00 stanęło na starcie XIV kodeńskiego Biegu Sapiehów na dystansie 15 km, najstarszej imprezy biegowej naszego regionu. Wśród zawodników byli Białorusini, i nie ma w tym nic dziwnego, skoro z Kodnia do Warszawy jest niewiele bliżej niż do Baranowicz, skąd przyjechał Aleksander Podolski, zwycięzca tegorocznej imprezy, oraz Alexey Cemodanov, zdobywca trzeciego miejsca. Białorusinów zdołał w tym roku rozdzielić białostocczanin Bogusław Andrzejuk. Wymieniona trójka wyszła na prowadzenie w chwilę po starcie i w tej kolejności zameldowała się na mecie. Dominik Nazaruk, człowiek niespożytej energii, nie tylko dyrektor zawodów, ale i dobry duch Kodnia, podsumowuje: – W pierwszej edycji Biegu na starcie stanęło niewielu ponad 40 biegaczy, w tym roku – prawie 200. Dobrą tradycją stały się też zawody towarzyszące dla młodzieży szkół podstawowych i gimnazjów. Za rok mały jubileusz: XV edycja Biegu Sapiehów. Zwycięzcą mógł się jednak poczuć każdy, kto w takich warunkach pokonał „piekielną piętnastkę”, a zwłaszcza zawodnicy poruszający się na wózkach, o kulach i niewidomi, pilotowani przez towarzyszących im rowerzystów. Najlepsi w swoich kategoriach otrzymali puchary i upominki, ufundowane przez kodeńskie instytucje, władze samorządowe, europosła Mirosława Piotrowskiego oraz senatora Grzegorza Biereckiego.