FRANCUSKIE SMAKI NAD BUGIEM

Przed nami rozciąga się widok na niczym niezmącone łąki i lasy. Pod nami leżakują pieczołowicie wyselekcjonowane francuskie wina. Znajdujemy się na tarasie posiadłości państwa Phillippe – Joanny, rodowitej warszawianki oraz François, Francuza z Szampanii. Ich dom to kopia prawdziwego dworu klasycystycznego z początku XIX wieku. Do Borsuk przeprowadzili się w 2008 roku.

 

– Mieszkaliśmy w różnych częściach Polski. Przez pewien czas pracowałem w Siedlcach i wtedy mieliśmy okazję poznać nadbużańskie tereny. Przyjeżdżaliśmy tu na weekendy. A kiedy dowiedzieliśmy się o działce na sprzedaż, nie wahaliśmy się ani chwili – wspomina François. Całkowicie zmienili tryb życia, wtapiając się w miejscowy rytm. Jednocześnie zaczęli realizować swoje marzenia. – Powołaliśmy firmę, która zajmuje się importem win i szampanów prosto z Francji. Działamy na całą Polskę. Nie tylko sprowadzamy szlachetne trunki, ale prowadzimy szkolenia, degustacje. Staramy się propagować francuską kulturę, która nierozerwalnie łączy się z winem – zauważa Francuz. Moi rozmówcy nie mają wątpliwości – prawdziwą Polskę można znaleźć właśnie tu, na wschodzie. – Pogoń za Zachodem sprawia, że zatraca się tożsamość narodową i kulturową. Tymczasem Borsuki idą z duchem czasu, ale wciąż mają swój klimat związany z tradycją – przyznaje polsko-francuskie małżeństwo. Dlaczego na nowe miejsce swojego życia wybrali akurat niewielką wieś „na końcu świata”? – Zauroczyliśmy się nadbużańską przyrodą, pięknymi widokami, bliskością rzeki. Faktycznie, od najbliższego miasta dzieli nas przynajmniej pół godziny jazdy samochodem, ale tyle czasu spędzaliśmy w warszawskich korkach, jadąc z Bemowa na Wolę, co teraz do Białej Podlaskiej – wyjaśnia Joanna, rodowita warszawianka. Co ciekawe, państwo Philippe udowadniają, że na wsi można nie tylko ciekawie żyć, ale również prowadzić biznes. – Pomysł na import win i szampanów wynika z mojej pasji i pochodzenia. Mieszkałem w Épernay, niekwestionowanej stolicy francuskiego szampana. Znam się na tym i nieustannie się rozwijam – podkreśla François. Jego zdaniem w Borsukach szlachetne trunki mają znakomite warunki. – Jest tu cisza, spokój, nie ma hałasu, a to służy winom. Małżonkowie nie ukrywają, że ich decyzja o przeprowadzce na wieś wywołuje zdziwienie, zwłaszcza wśród mieszczuchów. – Panuje przekonanie, że z prowincji raczej się ucieka. Tymczasem my na własne życzenie tutaj zamieszkaliśmy. I jeszcze prowadzimy interes! Oczywiście, są pewne ograniczenia, dokucza nam długa zima, ale jakość życia jest nieporównywalnie wyższa – twierdzą. Moi rozmówcy to również społecznicy, należą do powołanego we wrześniu 2012 roku Stowarzyszenia Malowniczy Zakątek Borsuki nad Bugiem. Prezes organizacji Justyna Filipiuk mówi, że polsko- francuski duet mocno angażuje się w działania na rzecz aktywizacji życia społecznego i kulturalnego mieszkańców. – Prowadzimy warsztaty florystyczne, kulinarne, artystyczne, zapraszamy gości z zewnątrz. Współpracujemy z Kołem Gospodyń Wiejskich, udało nam się zorganizować m.in. festyn z okazji Dnia Dziecka. Mamy jeszcze wiele pomysłów – przekonuje Filipiuk. – Joanna i François dzięki swojej działalności rozsławiają Borsuki. Na pewno nie ma w Polsce drugiej takiej wsi z najlepszymi winami francuskimi – żartuje prezes stowarzyszenia. Miłośnikom wina i tym, którzy dopiero chcą poznać tajniki tego szlachetnego trunku, polecam stronę państwa Philippe – http://www.impresja.home.pl. Na zdrowie!