Od lat obracają się wśród nas i nikomu z tego powodu nie dzieje się krzywda. Są tacy, którzy ich pomoc uważają za dobrodziejstwo. Zakład Karny w Białej Podlaskiej to nie Wronki. Odbycie kary zaczyna się od wyboru osadzonego: czy chce odsiedzieć wyrok, czy coś ze sobą zrobić. Każdy zasługuje na to i ma taką szansę. Większość chwyta się jej jak brzytwy. Codziennie prawie 100 osób w Białej Podlaskiej i 50 w Zabłociu wychodzi do pracy – mówi Sławomir Miroński, kierownik działu penitencjarnego ZK w Białej Podlaskiej. – W ubiegłym roku, na kilkanaście tysięcy takich wyjść, zanotowaliśmy jeden przypadek niesubordynacji, podobnie w przypadku przepustek – na 2 tys. wyjść zdarzyły się dwie takie sytuacje. W bialskim ZK oraz w oddziale zewnętrznym w Zabłociu odbywa karę prawie 400 osób. To placówki typu półotwartego. Dlatego skazani wychodzą do pracy w zewnętrznych instytucjach bez nadzoru służby więziennej. Odbywają się – finansowane ze środków UE – kursy przyuczające do zawodu konserwatora budynków. Wszyscy wychowawcy są absolwentami wyższych uczelni, w wielu wypadkach – również studiów podyplomowych – i na etatach oficerskich, choć nie noszą mundurów. Imponują warunkami fizycznymi i sprawnością nie tylko tym, którzy mają problem alkoholowy. Realizują programy readaptacyjne i edukacyjne niewiele mające wspólnego ze standardowymi sposobami spędzania wolnego czasu. Owszem, jest w ZK sala gier, siłownia, biblioteka z 8 tys. tomów. Jest radiowęzeł, emitujący informacje istotne dla mieszkańców tego mikro – świata, jest gazeta – z dominującymi obecnie tematami – Cudu nad Wisłą i lekkoatletycznych MŚ. Jest jednak również sala teatralna, w której od wielu lat ćwiczy i koncertuje zespół „Wolni”, obecnie w 3-osobowym składzie. Jest też pracownia rzeźbiarska i papiero-wikliny. Większość prac ofiarowywana jest na aukcje charytatywne – mówi Marcin Jakóbiuk, wychowawca. – Gościliśmy nie tylko wybitnych sportowców, złotych medalistów olimpijskich, ale i reżysera głośnego filmu dokumentalnego „Blokersi”, tym wiarygodniejszego dla naszych ludzi, że swoje odsiedział – dodaje Sławomir Miroński. – Tomasz Majewski, Piotr Małachowski czy Szymon Ziółkowski, których wizyty spotkały się z ogromnym zainteresowaniem, udowadniali z kolei, że receptą na sukces jest mozolna praca, a nie anaboliki. Podczas krótkiego pobytu w ZK w Białej Podlaskiej szybko zorientowałem się, jak ogromna praca jest tu wykonywana. Przypadkowo mijany, ledwie przywieziony aresztant – świeżynek spojrzał na mnie jak na zgniłą pasztetową i demonstracyjnie odwrócił się: będzie liczył dni. Weteran – odwzajemnił uścisk dłoni, patrząc prosto w oczy. Od 10 lat ZK w Białej współpracuje z podlaskim oddziałem Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. Niektórzy z osadzonych – po szkoleniu – uzyskują dyplom asystenta osoby niepełnosprawnej i pracują jako wolontariusze w okolicznych placówkach opiekuńczych. 4 z nich odbyło – jak co roku – pielgrzymkę do Częstochowy jako opiekunowie osób poruszających się na wózkach. Od 17 lat kontynuowana jest współpraca z Katedrą Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, która zaowocowała m.in. „Sądem nad wymiarem sprawiedliwości”. Sąd tworzyli: naczelnik, profesor, kapelan i 2 osadzonych, a więźniowie i studenci – podzieleni na dwie grupy – odgrywali rolę obrońców i oskarżycieli. Spektakle teatralne, rowerowe wycieczki, połączone z nauką zasad ruchu drogowego i udzielania pierwszej pomocy oraz wiedzą o obiektach historycznych zlokalizowanych na trasie, treningi piłkarskie, program „Maratończyk” , którego uczestnicy biorą udział w zawodach jako biegacze lub pomagają przy organizacji imprez – wylicza Sławomir Miroński. – Niekiedy miewam wrażenie, że zrobił się tu mały dom kultury, ale trzeba przecież robić wszystko, by nie wrócili tu po raz kolejny.