PSL zdradziło polską wieś

Próżno dziś szukać w PSL takich polityków, którzy krytycznie oceniali wyprzedaż majątku narodowego, w tym prywatyzację sektora bankowego, przetwórstwa spożywczego, energetyki czy wielkich sieci handlowych na rzecz kapitału zagranicznego. Tacy politycy jak J. Wojciechowski, B. Pęk, Z. Kuźmiuk, J. Dobrosz, Z. Podkański czy St. Bartoszek mieli najzwyczajniej dość dwuznaczności, nepotyzmu i podwójnych standardów. Partia o wielkich historycznych zasługach i tradycyjnych wartościach w przeciągu ostatnich 25 lat polskiej transformacji w różnych konfiguracjach koalicyjnych najczęściej wspierała lub przynajmniej przymykała oko na wiele patologii przemian gospodarczych i społecznych.

 

Koalicja to współodpowiedzialność

Nie kto inny jak właśnie PSL, wspierająca nie od dziś PO, ponosi pełną współ-odpowiedzialność za gigantyczny dług publiczny Polski, sięgający już kwoty blisko 1bln zł i nadal rosnący, ogromny dług zagraniczny sięgający kwoty blisko 280mld euro. Za kreatywną księgowość, byłego już na szczęście MF J.V. Rostowskiego, za kilkumilionową emigrację młodych ludzi za chlebem i pracą, za wyprzedaż majątku narodowego, podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat, podwyżkę podatków, w tym VAT do 23 proc. oraz za droższe ubranka dziecięce czy szkodliwe pomysły dotyczące GMO.

Próżno dziś szukać w PSL takich polityków,
którzy krytycznie oceniali wyprzedaż majątku
narodowego, w tym prywatyzację sektora
bankowego, przetwórstwa spożywczego,
energetyki czy wielkich sieci handlowych na
rzecz kapitału zagranicznego.

Jest współ-odpowiedzialna za drożyznę i rosnące koszty utrzymania wielu Polaków, również tych mieszkających na polskiej wsi. Wszystkie te poważne zagrożenia, zarówno dla istnienia, jak i funkcjonowania polskiego państwa, zwłaszcza w ostatnich 7   latach nie wzięły się znikąd. Prawie wszystkie najgorsze pomysły, dotyczące działań premiera D. Tuska i jego rządu były solidarnie wspierane przez mniejszego koalicjanta. Jeden E. Kłopotek, będący wyrzutem sumienia i PSL-owskim Reytanem, wiosny nie czyni i odpowiedzialności z tego środowiska politycznego nie zdejmuje. Jakże symbolicznym okazał się klękający w trakcie wyborczego zjazdu prezes PSL J. Piechociński. To przecież dziś prawdziwy symbol pozycji, rangi i znaczenia koalicjanta wobec rządzącej PO, który często, gęsto nie jest nawet informowany o najważniejszych decyzjach premiera D.Tuska. Na kolanach można zbierać grzyby, ale nie da się prowadzić polityki partnerstwa wobec neoliberałów z PO, którzy nie wiadomo już czyje tak naprawdę interesy reprezentują.

Brak budżetowej kasy? Oskubiemy Państwowe Lasy!

Znamiennym symbolem ideowej i programowej wspólnoty koalicjantów jest ich dziś wspólny stosunek do nowinek typu gender, bezpardonowego ataku lewackich mediów na polską tradycję, historię, kościół katolicki czy tradycyjne wartości dotyczące rodziny, kultury czy moralności, ale zwłaszcza ostatni skok na kasę Polskich Lasów – zgodnie z hasłem „zabrakło budżetowej kasy, oskubiemy teraz Państwowe Lasy”. Żadnego wsparcia PSL-u nie czują dziś polscy rolnicy z woj. zachodniopomorskiego i Solidarności Rolników, protestujący przeciwko coraz powszechniejszemu  wykupowi polskiej ziemi przez zagraniczne spółki i firmy słupy, a przecież od 2016 r. ruszy całkowita swoboda wyprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom.

Budżet Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich mniejszy o jedną czwartą

Nie ma też najmniejszych wątpliwości, że unijnych pieniędzy w budżecie UE na lata 2014-2020 będzie mniej na polską wieś i kwoty te sięgają co najmniej kilkunastu miliardów złotych. Dobitnie świadczą o tym dokumenty Komisji Europejskiej i budżet Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, mniejszy o blisko 25 proc. Szkoda, że Minister Rolnictwa St. Kalęba wierzy bardziej w cudowną moc kreatywnej księgowości niż w wyliczenia eurodeputowanego, byłego prezesa NIK J. Wojciechowskiego. Oby nie skończyło się to tak jak z zarządzaniem Mazowszem przez prominentnego polityka PSL, marszałka A. Struzika, bogatym województwem, mającym dziś gigantyczne długi (oficjalnie ok. 2 mld zł), które wsławiło się wydatkami na pas startowy i lotnisko w Modlinie i któremu dziś bliżej do Grecji niż do Bawarii. Minister Rolnictwa w trosce o zdrowie polskich konsumentów uspokaja, że choć unijne przepisy obowiązują, to całkowitego zakazu wędzenia od września może nie być, choć w branży mięsnej ponad 100 firm ma wielkie i uzasadnione obawy. Jakby pakowana tonami do wędlin chemia i unijne technologie były zdrowsze!

Polacy nie gęsi…

Jednak absurdalnością i tupetem w ostatnich dniach wszystkich polityków PSL na głowę pobił poseł, szef Klubu Parlamentarnego PSL – J. Bury, który w reakcji na problem zasiłków na polskie dzieci w Wlk. Brytanii zaapelował o bojkot angielskiej sieci handlowej Tesco. Kilka dni później w radio TOK-FM J. Bury o pomyśle bojkotu wyraził się, że było to „spontaniczne i odruchowe” oraz zauważył, że „Tesco nie działa w Polsce charytatywnie”. Jeszcze bardziej kuriozalne wydaje się stwierdzenie, że „Polska nie może ciągle przepraszać, być miła, całować klamkę, Polakom wolno czasem szczeknąć”. Jeśli prawdziwe są te stwierdzenia, to mamy do czynienia z niezwykłym skandalem, bo wydaje się że szczekają tylko burki i psy łańcuchowe, natomiast Polacy powinni wyrażać swe stanowcze opinie w kwestiach skolonizowania państwa polskiego i gospodarki przez zagraniczny kapitał i międzynarodową lichwę, nie tylko odruchowo, ale po głębokim przemyśleniu. Trzeba było o tym myśleć zawczasu. Czasami lepiej wykorzystać moment, by siedzieć cicho w sytuacji gdy jest się współodpowiedzialnym, choćby za procesy prywatyzacji, a raczej wyprzedaży za bezcen banków, handlu i przetwórstwa rolnego czy polskiej energetyki.

Mizerne perspektywy

Mimo nierównoprawnych warunków akcesji do Unii – za co część odpowiedzialności ponosi były v-ce premier J. Kalinowski z PSL-u – mniejszych dopłat do hektara dla polskich rolników i napływu znaczących środków na polską wieś w ramach dofinansowania polityki rolnej, znacząco wzrosły też koszty utrzymania i koszty produkcji rolnej, a perspektywy rozwoju polskiego rolnictwa i przetwórstwa rolnego uległy wyraźnemu zahamowaniu, a to ze względu na coraz bardziej ubożejące polskie społeczeństwo oraz coraz bardziej dominującą pozycję wielkich zagranicznych koncernów spożywczych i handlowych, jak i zwykłą biedę oraz bezrobocie. Polska wieś instynktownie zaczyna wyczuwać zbliżające się zagrożenia i nie kupuje propagandowych rządowych zapewnień o nadchodzącym ożywieniu gospodarczym i szybko rosnącym dobrobycie Polaków. Wyraźnie traci zaufanie do politycznego środowiska reprezentowanego przez dzisiejszy PSL, który został całkowicie zdominowany przez liberalną i wielce nieudolną PO które nie tylko, nie potrafi sprawnie rządzić, ale brnie od głupstwa do kolejnego, gospodarczego absurdu i zaniechania. To, komu uwierzy polska wieś, będzie widoczne już jesienią tego roku w czasie wyborów samorządowych. Łatwo stracić zaufanie, znacznie trudniej je odzyskać.