Niebezpieczny plan Czapskiego

Włodarz Białej Podlaskiej Andrzej Czapski ma kolejny karkołomny pomysł na to, jak „rozwijać” miasto. Prezydent zaproponował, by planowaną budowę ul. Armii Krajowej sfi nansować poprzez tzw. partnerstwo publiczno-prywatne. Prywatny inwestor zbuduje drogę, a miasto – z pieniędzy podatników – będzie mu płacić za jej używanie. Podczas sesji rady miasta rajcy wykazali, że plan Czapskiego może być zabójstwem dla i tak kruchego budżetu. – Dodatkowa spłata 30 mln zł za przedsięwzięcie wykonane w systemie zaproponowanym przez prezydenta zablokuje inwestycje na wiele lat – alarmował lider opozycyjnego klubu PiS Dariusz Stefaniuk. Szarża Andrzeja Czapskiego zakończyła się spektakularną porażką. Radni nie przegłosowali uchwały. Wróciła ona do komisji.

Na pierwszy rzut oka propozycja prezydenta Andrzeja Czapskiego rysuje się bajecznie. Koncepcja włodarza Białej Podlaskiej zakłada budowę ul. Armii Krajowej, a więc 2,5 kilometrowej arterii, która w przyszłości miałaby połączyć ul. Janowską z ul. Celników Polskich. Trasa ma być nowoczesna i funkcjonalna: dwupasmowe jezdnie, ścieżka rowerowa, chodniki… Sęk w tym, że zadłużone przez obecne władze po uszy miasto po prostu nie ma pieniędzy na tę ważną dla mieszkańców inwestycję. Ekipa Andrzeja Czapskiego wpadła więc na pomysł, by przedsięwzięcie sfi nansować w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP).

Partner prywatny – partner publiczny
Czym jest owo partnerstwo? Aby rozjaśnić umysły radnych prezydent zaprosił ze stolicy eksperta – radcę prawnego, który usiłował wyłożyć tajniki skomplikowanego rozwiązania. Według niego sprawa wygląda następująco: po podpisaniu umowy z miastem partner prywatny zajmuje się m.in. ogłoszeniem przetargu, wykonaniem dokumentacji, zaciągnięciem kredytu, wykonaniem inwestycji i utrzymaniem drogi. Władze miasta, czyli partner publiczny, nie muszą robić nic, poza płaceniem na rzecz partnera prywatnego przez następne 15 – 20 lat dokładnie takiej kwoty, jaka zostanie naliczona miastu. Na dodatek zobowiązanie to nie będzie w kasie miejskiej widniało jako kredyt. Same plusy! – zachęcał ekspert.

Miasto nie będzie poligonem doświadczalnym
Pomysł prezydenta już kilka tygodni temu krytykował – m.in. w felietonie na łamach Tygodnika Podlaskiego – wiceprzewodniczący rady miasta i lider opozycji Dariusz Stefaniuk. Przestrzegał on, że zapis w uchwale zakładający tzw. opłatę za dostępność oznacza w praktyce „prywatyzację” ulicy. Prywatny inwestor wybuduje drogę, a potem będzie na niej zarabiał pobierając od miasta – a więc płacących podatki mieszkańców – stosowną opłatę. Stefaniuk nazwał projekt „kuriozalnym”, wskazując, że to zwyczajna przedwyborcza zagrywka rządzącej ekipy, która faktycznie nie jest w stanie przeprowadzić teraz żadnej poważnej inwestycji. Kasa miasta jest rekordowo zadłużona, a na inwestycje można rocznie wydać zaledwie 6 milionów złotych. – Dodatkowa spłata 30 mln zł za przedsięwzięcie wykonane w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego zablokuje inwestycje na wiele lat! – alarmował podczas sesji Dariusz Stefaniuk. Wiceprzewodniczący rady miasta zapytał ekspertów ściągniętych przez Czapskiego, czy inne polskie miasta o podobnej liczbie mieszkańców korzystają z takich rozwiązań przy tak drogich projektach. Ci przyznali, że Biała Podlaska ma być pierwszym miastem w kraju, która się na to zdecyduje. – Nie musimy być królikami doświadczalnymi! – skwitował Stefaniuk.

Tonący brzytwy się chwyta
Lider klubu PiS zadał serię niewygodnych dla władzy pytań. – Ile zapłaci miasto za przygotowanie umów i przeprowadzenie procesu wyłonienia partnera prywatnego? – pytał eksperta wiceprzewodniczący Stefaniuk. Prawnik wyjawił, że ta operacja wynosi 14 tysięcy euro. Ale to nie wszystko: do wstępnie szacowanej kwoty 30 mln zł za wybudowanie drogi należy doliczyć: koszty kredytu zaciągniętego na tę inwestycję oraz koszt całego przedsięwzięcia – pieniądze, które zamierza zarobić firma prywatna podejmująca się kompleksowej obsługi inwestycji. Jaki naliczy sobie zysk z tego tytułu? Nikt, nawet ekspert, nie zna odpowiedzi na to pytanie…

Odpowiedzialna decyzja
Wątpliwości lidera opozycji podzielili radni z innych ugrupowań. – Ta inwestycja wiąże się ze zobowiązaniami na przyszłość. Nie wiadomo, kto z obecnych radnych zostanie wybrany na nową kadencję. Nie wiadomo również, kto zostanie prezydentem miasta – zauważył słusznie Grzegorz Głowiński (SLD). – Czy powinniśmy nadal zadłużać miejską kasę? – pytał retorycznie Wojciech Sosnowski (PO). Z kolei przewodniczący rady miasta Adam Wiczewski (PO) przyznał, że obsługa kosztów zobowiązań realizacji tej inwestycji byłaby zabójcza dla przyszłych fi nansów miasta. Jedynym głosem popierającym inicjatywę prezydenta była wypowiedź radnego Anatola Kierdaszuka z prezydenckiej Akcji Samorządowej.

Porażka prezydenta
Mimo miażdżącej krytyki ze strony rajców i sugestii, że włodarz chce, nie zważając na konsekwencje, pozyskać sympatię mieszkańców przed wyborami, prezydent Andrzej Czapski parł do głosowania nad uchwałą. Poniósł jednak porażkę. Uchwała – zgodnie z propozycją radnych – wróciła do konsultacji w komisjach. Za tym rozwiązaniem opowiedziało się 12 rajców, 9 było przeciwnych, 1 zaś wstrzymał się od głosu.