Dopiero się rozkręcam

Umiejętność gry na instrumentach – skrzypcach, harmonijce, trąbce i bębenku – opanowywał od najmłodszych lat. Ojciec Zdzisława był skrzypkiem w kapeli ludowej. Artysta z dzieciństwa zapamiętał przede wszystkim muzykę. – Mama tak pięknie śpiewała przędąc na kołowrotku – wspomina z sentymentem Zdzisław. Z dumą wspomina również swój debiut artystyczny. Gdy miał jedenaście lat, z kapelą zagrał na weselu. Podczas występu ustawiono go na stołku, aby małego chłopca mogli widzieć wszyscy goście weselni. – Zagrałem. Po raz pierwszy w życiu usłyszałem brawa. Tego się nie zapomina – przyznaje artysta. Oprócz radości wynikającej z uznania słuchaczy, Zdzisław zarobił pieniądze, za które kupił sobie porządne buty.

Podlaski Kolberg
Bardzo chciał uzyskać wykształcenie muzyczne. Podstawy zdobył w bialskiej szkole muzycznej. Marzył o kontynuacji rozpoczętej nauki, jednakże na wyjazd do Lublina nie pozwolił mu ojciec. Został w rodzinnych Zakalinkach. – Gdybym zdobył wykształcenie muzyczne, może zostałbym kompozytorem. Z wielką łatwością piszę utwory muzyczne. Ale życie wyznaczyło mi inne ważne zadanie – mówi z uśmiechem Zdzisława podjął się kultywowania naszego rodzimego folkloru. Zebrał i zapisał setki dawnych zapomnianych pieśni ludowych. Ten dorobek kulturowy wsi wraz z odejściem seniorów zniknąłby na zawsze. Ocalał dzięki jednemu pasjonacie. – Nie możemy zapominać o swoich korzeniach, o rodzimej kulturze. Musimy przekazywać to dziedzictwo naszym dzieciom – stwierdza.

Kaskada laurów
W rodzinie Marczuków muzyka folklorystyczna była czymś naturalnym. Zdzisław wpadł na pomysł założenia rodzinnej kapeli wspólnie z bratem i synem. Ciepłe przyjęcia przez podlaską publiczność podczas występów zachęciło ich do udziału w różnych festiwalach. Z przeglądów zespołów folklorystycznych, o takiej randze jak Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu powracali z pierwszą lub drugą nagrodą. Niestety, brat zmarł nagle. Kapela przestała istnieć. Wirtuoz skrzypiec, trąbki i harmonijki zdobył wszystkie najważniejsze nagrody dla polskiej muzyki ludowej: nagrodę Oskara Kolberga – „Za zasługi dla kultury ludowej”, przyznaną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Baszty – za wielokrotne zdobycie laurów w różnych kategoriach na festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu oraz nagrodę „Muzyki Źródeł” Programu 2 Polskiego Radia. – Muzyka to życie. To ona sprawia, że nie liczą się moje lata, znikają troski i wszystko co złe. A człowiek upodobnia się do anioła – mówi uśmiechając się. Przyznaje jednak, że przed wyjściem na scenę zawsze odczuwa tremę. Mijała ona – gdy zaczyna grać. Muzyka przenika jego duszę, dyktuje ruchy ciała, oddech i podporządkowuje wszystko wokół.

Rolnik i pedagog
Od wielu lat Zdzisław Marczuk skupia się na krzewieniu muzyki ludowej wśród młodzieży i dzieci. W Leśnej Podlaskiej prowadzi dwie grupy folklorystyczne – „Leśnianki” oraz zespół dziecięcy „Lniańskie nutki”, w Konstantynowie grupę „Pogodna jesień” , a w Sławacinku Starym – zespół śpiewaczy „Jutrzenka”. Artysta cieszy się z sukcesów swoich podopiecznych. Wielu z nich zachęcił do kontynuowania muzycznej edukacji. Ukończyli średnie szkoły i wyższe uczelnie muzyczne… – Jakie oni osiągnęli mistrzostwo gry na skrzypcach! Nawet ja tak idealnie grać nie potrafi ę – chwali się Zdzisław. Pasji, energii oraz pracowitości i zaangażowania mogą mu pozazdrościć ludzie młodzi. Każdy wolną chwilę poświęca temu co kocha czyli muzyce, bo mimo 71 lat nadal pracuje fi zycznie w polu i w zagrodzie, opiekuję się chorą żoną oraz uczy młodzież. Na wszystko znajduje czas. Nawet nie myśli o emeryturze. – Dopiero się rozkręcam! – stwierdza z przekonaniem.