Miliardy dla obcych koncernów, zamiast dla rolników

Europie, którą tak często za wzór stawiają nam politycy rządzących od 7 lat naszym krajem partii, przeciętny obywatel może nie tylko oszczędzać energię dzięki OZE, ale też zarabiać na produkowanym w domu prądzie. Korzystają z tego rodzinymieszkające w miastach, korzystają rolnicy czy hodowcy z terenów wiejskich. Energia wytwarzana przez małe baterie solarne, niewielkie turbiny wiatrowe czy też pompy ciepła to konkretne pieniądze, wzbogacające domowe budżety. Tymczasem w Polsce na OZE zarabiają wyłącznie wielkie koncerny energetyczne, w dużej mierze zarządzane zza granic kraju. Zły projekt i opóźnienia Dlaczego? Bo nie ma u nas wciąż dobrej ustawy regulującej tzw. energetykę prosumencką, czyli taką, gdzie konsument energii (a więc każdy z nas) może być jednocześnie jej producentem. W tym tygodniu po raz kolejny gruchnęła wiadomość o opóźnieniach w tym zakresie. Ustawa o OZE ma trafić do Sejmu dopiero w przyszłym roku! Jej proponowany kształt wskazuje zresztą jasno, że nadal łatwiej o zarobek będzie koncernom, niż zwykłym ludziom. Już teraz wprowadzenie unijnych dyrektyw opóźnia się o cztery lata. Za każdy rok zwłoki grozi nam 200 milionów złotych kary. – W tej chwili na odnawialnych źródłach energii zyskują koncerny energetyczne, w znacznej części zagraniczne, a nie zwykli Polacy – mówi podlaski senator Grzegorz Bierecki, który od dawna walczy o korzystne dla obywateli rozwiązania w sprawie OZE. – Funkcjonują tzw. zielone certyfi katy, których beneficjentami są właśnie potężne koncerny. Uzyskiwały one pomoc publiczną za „współspalanie", czyli spalanie w piecach np. łupin orzechów kokosowych sprowadzanych z Wietnamu. 15 miliardów dla koncernów.

Według Komisji Europejskiej taka pomoc publiczna jest niedozwolona, a jej wysokość szacuje się na około 15 miliardów złotych. Tyle pieniędzy polskich podatników wpompowano w interes, na którym podatnicy nic nie zyskali. – Mamy do czynienia z fortuną, która mogła zasilić budżety polskich rodzin, polskich rolników. Ogromne pieniądze zostały źle wydane, trafiały nie tam, gdzie powinny – mówi Grzegorz Bierecki. Znacznie ostrzejsi w ocenach są rolnicy, którzy zdają sobie sprawę z utraconej szansy na rozwój wsi. – Trzeba nazwać sprawy po imieniu. To, że rolnicy wciąż nie mogą korzystać z dobrodziejstw płynących z OZE jest winą panów Pawlaka, Piechocińskiego, Sawickiego i innych polityków PSL, którzy od lat są w rządzie, którzy tworzą koalicję sejmową. Mieli wiele lat na rozwiązanie problemu, nie zrobili tego. To kolejny dowód na to, że PSL jest partią chłopską, ludową, już tylko z nazwy – mówi Marek Uściński, przewodniczący rady powiatowej bialskiej „Solidarności” Rolników Indywidualnych. 

Szansa na godny zarobek Senator Grzegorz Bierecki wie, co zrobić, by ustawa o OZE dała szansę rozwoju polskiej wsi. Jednym z pomysłów jest stworzenie spółdzielni energetycznych, z powodzeniem funkcjonujących na przykład w Niemczech. Indywidualni producenci, głównie rolnicy, działają tam wspólnie i wspólnie osiągają niemałe korzyści. – U naszych zachodnich sąsiadów działa około 800 takich spółdzielni. Rolnicy mogą dzięki temu zwiększyć swój dochód z produkcji energii, razem działać na rzecz optymalnej lokalizacji elektrowni, a jednocześnie nie muszą rejestrować indywidualnej działalności gospodarczej – mówi senator Grzegorz Bierecki. – Gdyby przeszczepić te rozwiązania na polski grunt, rolnicy mogliby liczyć na dochody rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie. Niestety, rządowy projekt ustawy o OZE jest napisany w interesie wielkich koncernów energetycznych. Będę działał w Senacie, aby odpowiednie przepisy zostały zmodyfikowane – puentuje senator Grzegorz Bierecki.