Z pozoru wydaje się że ta rodzina nie ma problemów. Młode małżeństwo z dwójką dzieci mieszkające na wsi posiada dom i 17. ha gospodarstwo role. Niestety, sytuacja rodziny jest bardzo skomplikowana, a jej losy niepewne. Wszystko zaczęło się ponad dwa lata temu, gdy Anna, mama dwóch synów przeszła skomplikowane operacje i podupadła na zdrowiu. Wówczas zgłosiła się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łomazach po zasiłek, bo zabrakło jej funduszy na leczenie. Przez kilka miesięcy otrzymywała finansowe wsparcie. Pomoc dotarła do rodziny zgodnie z obowiązującymi procedurami czyli po przeprowadzeniu wywiadów środowiskowych przez pracowników opieki społecznej. Jednakże sprawy przyjęły nieoczekiwany i szokujący obrót. Pracownicy opieki dopatrzyli się szeregu nieprawidłowości: pajęczynę na ścianie, puste słoiki ustawione w kuchni, niedostateczną czystość w łazience i wiele, wiele innych.
Wyrok sądowy
– Nigdy nie usłyszeliśmy porady, wskazówek, tylko poniżające uwagi – stwierdza Tadeusz. Wizyty stawały się coraz bardziej nieprzyjemne. Opieka społeczna zarzucała rodzicom nieudolność wychowawczą, nieporadność życiową i niewłaściwą pieczę nad dziećmi. Ci zaś nie chcieli pogodzić z taką oceną, dlatego też dochodziło do słownych utarczek, a w konsekwencji – interwencji policji. – Dbamy o nasze dzieci, nigdy nie pozostawiliśmy ich bez nadzoru osoby dorosłej. Mają zapewnione posiłki, higienę i opiekę lekarską – zapewnia Anna. Opieka społeczna miała odmienne zdanie. Skierowała sprawę do sądu. Rodzina w grudniu 2012 roku otrzymała druzgocącą decyzję – ograniczenie praw rodzicielskich, asystenta rodziny i nadzór kuratora. Z taka oceną sytuacji nie pogodziła się ani Anna, ani jej mąż. – Naszą rodzinę dotknęły nagonki ze strony opieki społecznej. Nie otrzymaliśmy pomocy również od asystenta rodziny. Czujemy się zaszczuci – mówi z goryczą Tadeusz. Starszy, 5-letni syn boi się, że policja przyjedzie i zabierze go od mamy i taty. Nad rodziną zawisły czarne chmury, mało tego czuje się osaczona – ze strony opieki społecznej, asystenta rodziny, kuratora sadowego.
Terapia psychologiczna
Z badań przeprowadzonych przez Powiatową Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną, filia w Wisznicach wynika, iż cała rodzina poddała się terapii psychologicznej, regularnie zgłaszała się na wizyty, a ich syn uczestniczył w zajęciach logopedycznych. „Rodzice chętnie współpracowali z pracownikami poradni, dyskutowali na tematy swoich trudności, byli zawsze otwarci na wskazówki dotyczące wychowania dzieci, pamiętali o nich i starali się w praktyce” – czytamy w opinii poradni. Podczas zajęć terapeutycznych dały się zauważyć ponadto prawidłowe relacje między dziećmi a rodzicami. Rodzice postanowili walczyć o przywrócenie praw rodzicielskich. Niestety, podczas rozprawy, która odbyła się 4 czerwca bialskim Sądzie Rejonowym w Wydziale Rodzinnym i Nieletnich, sąd oddalił pozew rodziców, a tym samym poprzedni wyrok utrzymał w mocy, ze względu na brak współpracy z kuratorem i asystentem rodziny. Rodzice zapowiedzieli odwołanie się od tej decyzji