– Sytuację pogarsza import ogromnej ilości zbóż z Ukrainy w ramach pomocy unijnej. Rolnicy są bardzo zaniepokojeni, że tanie zboża trafi ą właśnie na nasz rynek. Do tego dochodzą koszty ochrony roślin i paliwo, a cena rzepaku, jak podają giełdy jest najniższa od pięciu lat – mówi Edward Jarmoszuk z Lubelskiej Izby Rolniczej. – Jeżeli cena spadnie poniżej 1200 zł za tonę, to będziemy musieli dokładać. To oczywiste, że wszystkie firmy skupujące będą chciały kupić rzepak jak najtaniej, a kto nie ma gdzie magazynować, będzie musiał sprzedać, chociażby za bezcen. Z tego, co mi wiadomo dużym firmom skupującym rzepak już kończą się zapasy i nie mają z czego produkować – mówi Sławomir Tupikowski, właściciel 50 ha plantacji rzepaku.
Zbiory rzepaku w tym roku mają być jeszcze trudniejsze, ponieważ w uprawach pojawił się szkodnik – śmietka kapuściana. O spowodowanym „klęską urodzaju” i bezcłowymi kontyngentami problemie spodziewanych niskich cen zbóż pisaliśmy już tydzień temu. Senator Grzegorz Bierecki wydał w tej sprawie oświadczenie skierowane do ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Pytał w nim, czy Polska jest przygotowana do skupu płodów rolnych w tak niesprzyjających warunkach, chciał się też dowiedzieć, jak na ceny skupu wpłynie import zbóż ze Wschodu oraz co zrobi rząd, by ceny te ustabilizować. Potrzebne są natychmiastowe działania. Inaczej może dojść do dramatu dziesiątków tysięcy polskich rodzin. – Jeżeli sytuacja z cenami rzepaku i zbóż nie ulegnie poprawie rolnicy zapowiadają protesty i blokady ulic – twierdzi Edward Jarmoszuk.