Requiem rycerzom niepodległej Rzeczpospolitej

To właśnie ci nieliczni, którzy – jak pisał Zbigniew Herbert – szli wyprostowani wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch, stając w obronie godności, narodu, państwa stanowili wzór dla przyszłych pokoleń.

Kurs na nieszczęście 
12 września 1683 roku rozpoczęła się pod Wiedniem jedna z ważniejszych bitew w dziejach Europy. Wojskami polsko – niemiecko – austriackimi dowodził król Jan III Sobieski, a korpus polski stanowił prawie połowę sojuszniczych sił. W noc po bitwie, która zakończyła się wielką klęską Turków oblegających stolicę Austrii, król Jan III Sobieski pisał do żony: „Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały”. Austriacy tuż po bitwie zaczęli przypisywać sobie zwycięstwo, dyskredytując rolę polskiego króla. To dlatego w dwusetną rocznicę wiedeńskiej wiktorii Jan Matejko namalował obraz „Zwycięstwo pod Wiedniem”, który ofiarował Papieżowi jako dar narodu polskiego.  Bezpośrednio po bitwie ani król Jan III, ani żaden z Polaków, nie mógł przypuszczać jak potworne skutki przyniesie dla Rzeczpospolitej ten triumf. Pod Wiedniem potęga turecka została ostatecznie złamana. Turcja już nigdy nie zagroziła Europie. Pozbawiona od południa tureckiego zagrożenia Rosja mogła całą swoją uwagę skupić na Polsce. W 89 lat po bitwie Prusy, Austria i Rosja dokonały I rozbioru Polski.

Niech zniknie Polska
W rok po I rozbiorze przedstawiciele zaborców zwołali do Grodna Sejm Rozbiorowy, którego rolą było wyrażenie przez posłów i senatorów Rzeczpospolitej zgody na rozbiór ojczyzny. Zdecydowana większość – przekupiona przez zaborców – zaakceptowała wszystkie postanowienia, napisane zawczasu w Moskwie, Wiedniu i Berlinie. Raptem kilkunastu było przeciw. A jakie były późniejsze losy patriotów i jurgieltników? Symbolizują je dzieje trzech z nich. Stojący na czele opozycji Tadeusz Reytan popełnił samobójstwo, a Samuel Korsak – zginął w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej w obronie Pragi. Adam Poniński – marszałek Sejmu Rozbiorowego – stał się w końcu płatnym agentem rosyjskim. Ogromne pieniądze, które czerpał nie tylko z kasy państw zaborczych, ale i z grabieży majątku zakonu jezuitów, nie przyniosły mu szczęścia. Przegrał je w karty i został ogłoszony bankrutem.

Dno i odrodzenie
Postanowienia II rozbioru miał „przyklepać” zwołany przez Rosjan również do Grodna sejm w 1793 roku, odbywający się w „asyście” oddziałów carskiego wojska. I zrobił to. Poprzedziły go jednak wydarzenia haniebne: sejmiki, na których drobna szlachta wybierała na posłów kandydatów, wskazanych przez carskich agentów, otrzymując w zamian kwotę 10 – 30 zł. Po Insurekcji Kościuszkowskiej nastąpił III rozbiór i wymazanie Rzeczpospolitej z mapy Europy. Emigranci zaś, wstępujący do tworzonych we Włoszech Legionów Dąbrowskiego, zaczęli wkrótce śpiewać pieśń, będącą od 1927 roku hymnem Rzeczpospolitej Polskiej: „Jeszcze Polska nie umarła, kiedy my żyjemy. Co nam obca moc wydarła, szablą odbijemy.” To było bodajże największe dziedzictwo zostawione przez ówczesnych przyszłym pokoleniom, determinujące zarazem ich postawy, zachowania, świadomość i hierarchię wartości.

Wymarsz I Kompanii Kadrowej Legionów
3 sierpnia 1914 roku zaczęło się formowanie w Krakowie, na terenie zaboru austriackiego, I Kompanii Kadrowej – zalążka przyszłych Legionów. W trzy dni później liczący ok 150 żołnierzy oddział rozpoczął marsz w kierunku Kielc, znajdujących się
na terenie zaboru rosyjskiego. „Niesiemy całemu narodowi rozkucie kajdan, poszczególnym zaś jego warstwom warunki moralnego rozwoju” – napisał Józef Piłsudski w odezwie do mieszkańców Królestwa Polskiego. Wbrew jego przewidywaniom nie udało się wywołać ogólnonarodowego powstania. Nie dość, że oddziału nie zasilali ochotnicy, to na  trasie przemarszu żołnierze spotykali się z obojętnością, a często nawet – z niczym nie maskowaną  wrogością. I Kompania Kadrowa wkrótce powróciła na teren Galicji. A reminiscencje tamtych chwil znalazły wyraz w hymnie Legionów „My Pierwsza Brygada”: „Krzyczeli, żeśmy stumanieni, Nie wierząc nam, że chcieć to móc! Leliśmy krew osamotnieni, A z nami był nasz drogi Wódz.” I dlatego też legioniści, którzy wkraczali na Podlasie, zdumieni radosnym, entuzjastycznym przyjęciem miejscowej ludności mówili, że czują się tutaj jak w Polsce.

Nie wolno głośno mówić
17 września 1939 roku armie sowieckie zaatakowały polskie jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza, osłaniające granicę wschodnią. Bez wypowiedzenia wojny, realizując postanowienia paktu Ribbentrop – Mołotow. Dopiero po 1989 r. można o tym w Polsce głośno mówić, choć określenie tego wydarzenia IV rozbiorem Polski ma wcześniejszy rodowód – takiego sformułowania używali jeszcze przed II wojną światową sowieccy i niemieccy dyplomaci. Jednak w 2009 r. gdańska „Lechia” została ukarana grzywną 5 tys. zł. za wywieszenie przez kibiców transparentu o treści „17.09.1939 – czwarty rozbiór Polski” w przeddzień 70 rocznicy sowieckiej napaści. Epilog był zaskakujący. W następnym tygodniu podobne transparenty zawisły na wszystkich ligowych stadionach. Klub kary nie zapłacił…

Epilog
W 2011 roku podczas centralnych obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego młode kapele zagrały koncert, który oburzył kombatantów do tego stopnia, że zamierzali napisać w tej sprawie list protestacyjny. Mnie jednak ujął incydentalny komentarz jednego z byłych powstańców, diametralnie różny od jednogłośnie negatywnej oceny jego kolegów. Te piosenki nie muszą mi się podobać, bo nie do mnie są kierowane – stwierdził. Jeśli młodzi ludzie, w wieku moich prawnuków, śpiewają swoim rówieśnikom o moim powstaniu, to ja mogę być tylko z tego dumny!

Woj.