Szaleństwo gender nadchodzi

Głosowanie w Senacie poprzedziła burzliwa ośmiogodzinna dyskusja, podczas której zarówno przeciwnicy ustawy, jak i jej zwolennicy powtórzyli argumenty znane z wcześniejszej debaty sejmowej. Przypomnijmy, że Sejm wyraził zgodę na ratyfikację konwencji „antyprzemocowej” na posiedzeniu 6 lutego. Za ustawą głosowała wtedy postkomunistyczna lewica, niemal cała Platforma Obywatelska oraz 11 posłów rzekomo „konserwatywnego” i „chrześcijańskiego” PSL-u.

Projekt sprzeczny z naturą

W Senacie przeciwnicy ratyfi kacji przekonywali, że konwencja uderza w rodzinę i polską tradycję, a także w wiarę chrześcijańską, wskazywali m.in. na opinie o niezgodności konwencji z Konstytucją RP, wątpliwości co do jakości tłumaczenia dokumentu.

O odrzucenie Konwencji apelował np. senator Kazimierz Wiatr (PiS), który przekonywał, że celem dokumentu nie jest walka z przemocą, lecz „wprowadzenie przemocą ideologii gender, niezgodnej z naturą człowieka”, a przyjęcie go grozi m.in. tym, że rodzice będą odsunięci od wychowywania swoich dzieci.

Senator Jan Maria Jackowski (PiS), zwracając się do senatorów z apelem o odrzucenie ustawy, mówił zaś, że w tym głosowaniu muszą zdecydować, czy Polska pozostanie w „naszym kręgu cywilizacyjnym”, czy też „w wyniku szaleństwa ideologów” będzie zmierzać w nieznanym kierunku.

Jednak głosy opozycji wzywające do otrzeźwienia z ideologicznego zaczadzenia odbiły się od muru koalicyjnej większości. W głosowaniu za ratyfikacją konwencji bez poprawek za było 49 senatorów, w tym 45 z PO oraz 2 z PSL. Przeciw zagłosowało 38 – wśród nich wszyscy jak jeden mąż senatorowie PiS, ale także troje senatorów… PO. Jeden senator PO wstrzymał się od głosu. Kilkoro senatorów z PO popisało się piłatowym gestem, bo choć byli obecni na sali, nie oddało głosu…

Problem ma teraz prezydent Komorowski, ponieważ sprawa konwencji staje się elementem toczącej się kampanii prezydenckiej w Polsce. Jeśli skieruje konwencję do Trybunału Konstytucyjnego, może utracić część głosów lewicy, jeśli zaś ją podpisze – utraci głosy katolików – komentowali politycy PiS. Być może więc Komorowski będzie zwlekał z podpisem, ile się da.

Kościół bardzo krytyczny

Na dzień przed głosowaniem w Senacie, raz jeszcze w sprawie wypowiedział się Kościół. Biskup Artur Miziński z Komisji Episkopatu Polski wskazał, że Konwencja „nie zmierza do budowania pozytywnych relacji pomiędzy ludźmi, ale służy projektowi przebudowy społeczeństwa na bazie ideologicznej”.

Przypomnieć w tym miejscu warto „List na Wielki Post”, odczytywany we wszystkich kościołach i kaplicach diecezji siedleckiej, w którym biskup Kazimierz Gurda, pasterz naszej diecezji, ostro skrytykował przyjęcie przez parlament konwencji „antyprzemocowej”. Duszpasterz wprost napisał:„Konwencja ta wskazuje, że źródłem przemocy wobec kobiet i w rodzinie jest religia, tradycja i kultura. Jej zwolennicy twierdzą, że w Polsce będzie mniej przemocy, gdy wprowadzimy płeć społeczno-kulturową.

Jeśli konwencja zostanie podpisana przez Pana Prezydenta, to będzie to równoznaczne z wprowadzeniem w nasze życie społeczne ideologii gender. Niepokój wzbudza nałożenie obowiązku promowania między innymi »niestereotypowych ról płci«, a więc homoseksualizmu i transseksualizmu” – zauważał biskup Kazimierz Gurda.