Pomysłem na szybszy dostęp do lekarzy specjalistów miał być sprawny system informacyjny. Na stronach internetowych NFZ utworzył bazę poradni, w których przyjmują specjaliści z poszczególnych dziedzin medycyny. W ten sposób można szybko się dowiedzieć, gdzie w regionie do poszukiwanego specjalisty czeka się najkrócej. Internetowy portal nie przynosi – niestety – pocieszających wiadomości ludziom chorym.
– W zależności od przychodni i danej specjalizacji czas oczekiwania trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy – oznajmia Joanna Kozłowiec, rzecznik WSzS w Białej Podlaskiej. Rzeczywistość nie jest jednak tak optymistyczna, a wręcz przeciwnie – zionie grozą.
Z roku na rok gorzej
Do okulisty w Białej Podlaskiej można zapisać się – w zależności od przychodni – najwcześniej pod koniec sierpnia tego roku, w innej – dopiero na 26 listopada 2016 roku. Zważywszy na fakt, że coraz więcej osób musi korzystać z pora okulisty, sytuacja pacjentów jest katastrofalna. W innych specjalnościach nie jest lepiej. Prawie rok, bo aż 277 dni należy czekać na wizytę do gastrologa. Z neurologiem można umówić się – w zależności od poradni – za dni 15, 74 lub 150 (5 miesięcy)! 138 dni muszą oczekiwać pacjenci na wizytę u urologa, krócej – około miesiąca – do alergologa, laryngologa, chirurga ogólnego i poradni rehabilitacyjnej.
Nieporozumienia i dezorientacja
W potęgę internetu oraz elektroniki uwierzył bialski szpital, być może kiedyś to zaufanie udzieli się pacjentom. Internetowy spis poradni Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej jest okazały, znajduje się w nim również poradnia endokrynologiczna. W rejestracji – jak najbardziej XXI wiek. Pacjent aby zbliżyć się do jednego z okienek rejestracyjnych musi uprzednio pobrać z urządzenia elektronicznego „bilecik”. Potem czeka na wyświetlenie się swojego numerka.
– Otrzymałam skierowanie do endokrynologa, znajoma sprawdziła w bazie danych gdzie przyjmuje taki specjalista. Wybrałam przychodnię przyszpitalną, bo tam mam najbliżej – mówi 65 letnia Anna, mieszkanka Białej Podlaskiej.
Wzięła numerek i przez 15 minut oczekiwała na swoją kolej. Gdy podeszła do okienka otrzymała informację, że takiej przychodni nie ma. – Zapytałam wówczas dlaczego błędna informacja widnieje na stronie internetowej. Pani rejestratorka stwierdziła, że jeżeli mam uwagi, powinnam przekazać je szpitalnemu informatykowi – podsumowuje pani Anna.
O tę kwestię zapytaliśmy rzecznika Joannę Kozłowiec. Pani rzecznik stwierdziła, że poradnia nie posiada podpisanej umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia i nie przyjmuje nowych pacjentów, a informacja widnieje na stronie internetowej. Ludzie błądzący od poradni do poradni zanim zaczną się leczyć, muszą uzbroić się w anielską cierpliwość i mieć przysłowiowe końskie zdrowie
Agnieszka Lubaszewska