Rolniczy protest pod czapką-niewidką

Od 19 lutego przed budynkiem Kancelarii Premiera trwa akcja protestacyjna rolników-związkowców z Solidarności. „Miasteczko namiotowe” ma stać do 30 kwietnia. Z uporem czekają na podjęcie dialogu przez premier Ewę Kopacz…

Od dwóch miesięcy urzędnicy rządowi, choć widzą i słyszą protestujących z okien swoich gabinetów, w których pracują i limuzyn, którymi podjeżdżają, traktują protestujących jak powietrze. Choć miasteczko namiotowe stoi w samym centrum Warszawy: w Alejach Ujazdowskich, przy głównym wejściu do Belwederu, tuż obok Parku Łazienkowskiego, ani razu nie skierowała się tam kamera czy pióro oficjalnych mediów, jakby to miejsce nakryła propagandowa czapka-niewidka…

Władza, owszem, zareagowała, ale na swój specyficzny sposób. Pod koniec lutego br. stołeczny Zarząd Dróg Miejskich, podlegający prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz, która w drugim wcieleniu jest wiceprzewodniczącą PO, poinformował, że uruchamia procedurę wyliczenia kar administracyjnych dla protestujących legalnie rolników za… bezprawne ponoć zajęcie pasa drogowego.

Nie zrażeni tym rolnicy robią swoje: wykorzystują obecność w miejscu licznie odwiedzanym przez warszawiaków do prowadzenia akcji propagandowo-informacyjnej: happeningów, prelekcji, pokazów kulinarnych – o postulatach rolniczych związków, czy szerzej – o sytuacji na wsi, która jest symptomem kryzysowych zjawisk tak ekonomicznych, jak i społecznych w ogólnokrajowej skali. Chodzi na przykład o kwestię spadku jakości dostępnej Polakom żywności, masowego importu produktów rolnych z Zachodu, a rugowania z rynku rodzimych produktów.

W ciągu najbliższych dni w centrum Warszawy znów się zagotuje. W sobotę 18 kwietnia ma odbyć się zapowiadana od miesiąca masowa manifestacja rolników- związkowców z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych. Manifestacja rolników będzie częścią ogólnopolskiej manifestacji gwiaździstej organizowanej w Warszawie przez OPZZ.

Czterema trasami przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów maszerować będą 50 tysięcy związkowców różnych branż m.in. transportu, górnictwa, przemysłu chemicznego, energetyki, budownictwa, przemysłu spożywczego, edukacji, ochrony zdrowia oraz strażacy. Protestujący spotkają się pod KPRM, ale rolnicza „Solidarność” nie weźmie udziału w proteście. Związkowcy z „Solidarności” realizują inny scenariusz, bez płonących opon, szpalerów policji i klimatów znanych z czasów „Samoobrony”.

Chcą drogą perswazji doprowadzić do rozmów z premier Ewą Kopacz i z determinacją oczekują na podjęcie dialogu przez rząd. Dlatego znów przedłużyli swój protest – do 30 kwietnia.

„Solidarność” Rolników Indywidualnych

w centrum swojego działania ustawiła ochronę tego, co najcenniejsze dla rolników: ochrony polskiej ziemi, która jest nie tylko warsztatem pracy, ale i fundamentem społecznej stabilności wsi.

Związek domaga się rozwiązań systemowych w sprawie o obrotu ziemią (od 1 maja 2016 r. cudzoziemcy będą mogli nabywać grunty bez zezwolenia), w tym pięcioletniego memorandum na zakup gruntów i zapewnienie naszym rolnikom realnego pierwszeństwa w jej zakupie.

To dlatego rolnicy tkwią tam dniem i nocą, świątek piątek, na deszczu i chłodzie. Nie mogą „odpuścić” kwestii związanych z obrotem ziemią, bo jeśli to zrobią, w niedalekiej perspektywie dotkną polską wieś erozja ekonomiczna i korozja społeczna na skalę, którą trudno sobie dziś wyobrazić.

————————–

POSTULATY ROLNIKÓW Z MIASTECZKA PRZED KANCELARIĄ

Domagają się:

1. Uchwalenia ustawy zapobiegającej wyprzedaży ziemi obcokrajowcom.
2. Umożliwienia rolnikom sprzedaży bezpośredniej produktów przetworzonych.
3. Ustawowego zakazu obrotu i uprawy GMO.
4. Kompleksowej i długoletniej polityki rolnej oraz odzyskania kontroli nad przetwórstwem rolno-spożywczym i rynkiem wewnętrznym.
5. Zmiany regulacji ustawowych w obszarze szkód łowieckich w sposób zapewniający rolnikom rekompensatę poniesionych strat.
6. Powołania Komisji Dialogu Społecznego ds. rolnictwa (strona rządowa, rolnicy, przedsiębiorcy).