Zmagania nie tylko z ciężarami

Mały, leżący na rubieżach Polski Terespol, fanom tej dyscypliny sportu nierozerwalnie – od końca lat 70-tych ubiegłego wieku – kojarzy się z podnoszeniem ciężarów. Jednak w tym dźwiganiu treningowych ton nie tylko chodziło i nie chodzi trenerom klubowym li tylko o wyczyn i wynik sportowy, ale – przede wszystkim – o wychowanie, nauczenie młodych ludzi – „jak żyć”. W Terespolu ciężary wielu postawiły na nogi i wciąż na nogach trzymają.

Sukces wymaga lat pracy

Obecnie w każdej dziedzinie życia jakikolwiek sukces ma mnogość tych, którzy przyznają się do jego „ojcostwa”. Terespolskie ciężary mają jednego „Ojca” – Stefana Polaczuka. Ten nieodżałowanej pamięci człowiek był nie tylko trenerem, managerem, ale – nade wszystko – wychowawcą. Zorganizował 40 lat temu przy ówczesnym Ludowym Klubie Sportowym sekcję podnoszenia ciężarów. Nie było ku temu warunków, brakowało sprzętu. Dopisali chętni do uprawiania tej dyscypliny, m.in. Robert Rychlik, Zbigniew Kawka, Mirosław Czekiel, Roman Chomicz, Tadeusz Sawczuk, Jarosław Biegajło. Sekcja rozpoczęła działalność z jedynym kapitałem – dobrych chęci.

Lata prosperity

Wkrótce okazało się, że ten jedyny „majątek” sekcji procentuje po stokroć. Zaowocował nie tylko coraz liczniejszą grupą trenujących i rozbudową bazy treningowej, ale i wynikami.

Tylko śp. trener Polaczuk wiedział, ile prywatnego czasu kosztowało go pozyskanie dla swoich wychowanków przychylności władz i funduszy sponsorów. Dzięki temu na „ciężarowej” mapie Polski Terespol zyskał znaczące miejsce. Te cechy trenera Polaczuka dostrzegły władze Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów wtedy, gdy pojawiły się sukcesy jego wychowanków, stanowiących w l. 80-tych znaczną część młodzieżowej kadry Polski.

Tytuł Mistrza Europy do lat 17 i tytuł Mistrza Świata do lat 20, wywalczony przez Roberta Kondratiuka oraz brązowy medal Marka Zielonki na MŚ i ME do lat 20 to najjaśniejsze – choć nie jedyne – efekty pracy trenera Polaczuka. Wielu jego wychowanków występowało w MŚ i ME, zdobywało medale Mistrzostw Polski i biło rekordy krajowe. Wystarczy powiedzieć, że rekordy ustanowione przez Roberta Kondratiuka do dziś nie zostały pobite…

„Synowie” w miejsce „Ojca”

Po śmierci Stefana Polaczuka terespolscy zawodnicy przestali zaliczać się nawet do krajowej czołówki. Nie zmieniły tego częste zmiany trenerów. Drgnęło, gdy pracę trenerską w klubie podjęli Marek Zielonka i Artur Skulimowski (wychowankowie trenera Polaczuka). Pojawiają się pierwsze – po latach posuchy – osiągnięcia młodych terespolan: 7 miejsce Mateusza Skulimowskiego na Mistrzostwach Świata do lat 17, brązowy medal Mateusza Sikory na Mistrzostwach Polski do lat 20 i krążek z tego samego kruszcu wywalczony przez Kacpra Modzielnickiego na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Co dalej? 

—————-

MAREK ZIELONKA – TRENER MULKS ZIRVE TERESPOL

– Oddaję moje pobory z etatu trenerskiego na spłatę długów klubu z lat poprzednich. Udało nam się nawiązać współpracę z Zirve. Od miasta staramy się otrzymać jeden etat w wysokości najniższej krajowej na czas nieokreślony, czyli dający szansę na kontynuację szkolenia nie w okresie kilku miesięcy, ale wielu lat.

JACEK DANIELUK – BURMISTRZ TERESPOLA

– Zdajemy sobie w urzędzie miasta sprawę jak wiele sekcja ciężarów znaczyła i znaczy dla rozwoju młodych terespolan. Zawsze będziemy ją wspierać. W sprawie etatu, który jest nieodzowny dla zawodników, mam również dobre wieści. Ów etat będzie funkcjonował od maja lub czerwca tego roku