I Brygada Legionów na Ziemi Radzyńskiej

6 sierpnia stanie się od 20015 roku datą szczególną w najnowszych dziejach Rzeczpospolitej. Tego dnia – w przepołowionej sympatiami politycznymi Polsce – Andrzej Duda złoży prezydenckie ślubowanie obrony żywotnych interesów wszystkich Polaków, odmiennie od poprzednika na tym stanowisku, który od pierwszego po ostatni dzień urzędowania był orędownikiem przedstawicieli jednej tylko partii, benefi cjentów systemu i klakierów władzy. Z podobną deklaracją wyruszyła do walki o wolność z zaboru austriackiego I Kompania Kadrowa Legionów 6 sierpnia 1914 roku. W zaborze rosyjskim witał ich – w najlepszym wypadku – trzask zamykanych okiennic. Dlaczego na Południowym Podlasiu poczuli się jak w rodzinnym domu?

Walczyli, by obudzić Polskę

Z krakowskich Oleandrów 6 sierpnia 1914 r. I Kompania Kadrowa wymaszerowała z Galicji (zabór austriacki) do Królestwa Polskiego w zaborze rosyjskim. W składzie pierwszego patrolu był pochodzący z Włodawy Stefan Hanka-Kulesza. Bialczanin Stanisław Tessaro-Zosik także 6 VIII 1914 r. wyruszył z Krakowa na czele drugiej kompanii kadrowej, która następnie weszła w skład III batalionu.

Przez rok toczą boje z Rosjanami na terenie Małopolski i Świętokrzyskiego. Na Lubelszczyznę wkraczają 5 VII 1915 r. pod Annopolem i staczają bitwę pod Urzędowem. W krwawej bitwie pod Jastkowem koło Lublina poległ kwiat legionowego rycerstwa.

Po zajęciu Warszawy 5 VIII 1915 roku przez Niemców i milczeniu państw centralnych co do problemu niepodległości Polski Józef Piłsudski wstrzymał nabór do Legionów. Wyjątek uczyniono dla warszawskiego Batalionu POW pod dowództwem T. Żulińskiego.

Legioniści wkraczają na Południowe Podlasie

22 sierpnia 1915 r. 330 młodych peowiaków wyruszyło na liczący 210 km szlak z Warszawy na Podlasie. 26 sierpnia do batalionu dołączyły dwa plutony POW z Siedlec pod dowództwem Józefa Korczaka „Piotra” oraz kilku ochotników z Łukowa, w którym władze miasta ofi arowały żołnierzom krowę i 500 funtów chleba. Następnego dnia w Międzyrzecu ofi arowano im konserwy, papierosy i 350 funtów chleba. Tak wspomniał marsz Wacław Jędrzejewicz: Nocujemy w Sławacinku, 4 km przed Białą. Wieś na wpół spalona, prawosławni poszli z Moskalami, pozostali unici, którzy nas serdecznie witają. Jeden z chłopów opowiadał: Kołtuny i antychrysty zmykały aż się kurzyło. A ja mam, proszę panów, jedną rzecz pamiątkową, co już 150 lat ma, a przez 40 lat jest w ukryciu. To obraz św. Jozafata. Dawniej trza go było chować głęboko, teraz panowie tu przyszli, a potem Niemcy pójdą, to trzeba go będzie wydostać i powiesić. O! Moskale tu nie wrócą… Do połączenia batalionu z Warszawy z żołnierzami I Brygady doszło przed Bugiem we wsi Kopytów koło Kodnia 29 sierpnia 1915 r.

Oficer Komendy Legionów – por. August Krasicki w swoim „Dzienniku z kampanii rosyjskiej 1914-1916” napisał: 10 sierpnia 1915 – Przyjeżdżam pod Talczyn, folwark zupełnie spalony […] Moskale stawili opór nad rzeczką Bystrzycą, ale płk Roja ( 4. pułk), bez rozkazów zaatakował ich i wyrzucił za Wolę Osowińską. Nie mogli więc nic podpalić. Straty w pułku tylko 9 rannych…. W odprawie dzisiejszej dostały wojska Polskich Legionów publiczną pochwałę. Następnego dnia ruszamy naprzód przez Oszczepalin. We wsi znowu zgliszcza dymiące się jeszcze, most na rzece Bystrzycy spalony, sapery stawiają nowy…..Na horyzoncie dymy pożarów, na wschód widać pożogę z płomieniami wsi Ossowno.

Na gościnnym Podlasiu

Po wkroczeniu Legionów na Podlasie przeszły one do rezerwy na dłuższy czas. Dały się bowiem mocno we znaki ludziom i koniom miesięczne walki na Lubelszczyźnie. Deportacja ludności Południowego Podlasia oraz taktyka „spalonej ziemi” stosowana podczas odwrotu przez wojska rosyjskie w sierpniu 1915 r. zmieniła nastawienie do POW. Wśród katolików do ewolucji stosunku do idei niepodległościowej, której symbolem był Komendant, zadecydowała obrona przed zbrodniczymi działaniami kozaków oraz przywracanie zabranych kościołów.

Pod wpływem legionistów ludność polska na Podlasiu niszczyła tablice i słupy, oznaczające granice guberni chełmskiej, a będące symbolem ucisku narodowego i religijnego. Jan Mazurek z Wygnanki koło Międzyrzeca Podl., który odbył przeszkolenie na kursach lotnego oddziału POW i podobnie jak jego koledzy zdzierał szyldy z rosyjskimi napisami, wspominał: W Kąkolewnicy odwiedziłem Karola Sokołowskiego, tam zostawiłem część bibuły i zerwałem szyld ze szkoły gminy.

Tak wspominał ten czas ułan Wincenty Solek, wnuk powstańca z 1863 roku: Brygada w rezerwie wędruje przez smętną okolicę i zgliszcza wsi, a nocami płoną przed nami łuny pożarów, wskazując kierunek jutrzejszego marszu. Jesteśmy już na Podlasiu „ziemi łez, krwi i niedoli”, a po kwaterach snują się opowiadania krzywd minionych i teraźniejszych, wymawianych śpiewnym akcentem z domieszką słów archaicznych. Wacław Lipiński z 5 Pułku Piechoty, późniejszy historyk, pod datą 12 sierpnia zapisał:

Jak beznadziejny musiał być ten odwrót Moskali, świadczy fakt, że chłopi nie chcą już przyjmować rosyjskich pieniędzy. Do tego stopnia, tu na rubieży Królestwa chłopi nie wierzą w powrót Moskali. Ksiądz Józef Panaś, kapelan z II Brygady, 12 sierpnia zanotował:

Maszerowaliśmy przez szereg spalonych wsi. W Sobolach na zgliszczach domów spotkaliśmy płaczące kobiety i dzieci, mężczyzn uprowadzili Rosjanie. Ludność opowiada, że zawdzięcza swoje ocalenie żołnierzom Polakom z wojska rosyjskiego, którzy nie tylko nie wykonali rozkazu podpalania, lecz bronili ludność przed rabunkiem ze strony Kozaków…. Chłopi w Żakowoli i Worsach, opowiadali nam, że rosyjskie napisy graniczne malowali i przybijali sami popi i pisarze gminni, bo nikt tego nie chciał wykonać.

Andrzej Strug, późniejszy znany pisarz, wtedy ułan Beliny w „Odznace za wierną służbę” zanotował:

Kąkolewnica 15 VIII 1915 rok: Zgroza bierze, gdy się idzie spalonym krajem. Nocą łuny przed nami, dniem słupy dymu. Wszędzie wjeżdżamy na gorące zgliszcza. Trzeci szwadron uratował cztery wsie, wystrzelawszy i wypłoszywszy tylne straże i saperów podpalaczy. Po lasach całe wsie wygnane, aż za Wisły, czekają odwrotu Moskali.

Kolejny pisarz Władysław Orkan, wówczas legionista 4 Pułku Piechoty wspominał: Wkraczamy do Kąkolewnicy. Wychodzą kobiety gościnnie przed progi, nierzadko z wodą, owocami i mlekiem… Sztab Pułku staje na plebani kwaterą. Przyjmuje nas ksiądz. Nie sądziłem – mówi wzruszony, że będę u siebie polskich ofi cerów gościł. W nocy tu jeszcze gościł sztab rosyjski… Wyrażamy zdziwienie, że szkód we wsi nie poczynili. Wieś wygląda – jedyna zresztą spotkana – jak normalnego czasu. – Tak, szkód nie znać – rzecze ksiądz. – Postawa ludu ochroniła. Przy odwrocie nie mieli czasu. Zabrali tylko bydło gospodarzom za kwitami na jakieś 20 tysięcy rubli. Seweryn Romin, podchorąży legionów, także opisywał swoje wrażenia po wejściu na unickie Podlasie:

Doszliśmy do wspaniałej, bogatej wsi Żakowola, następnego dnia (14 sierpnia 1915 r.) pod wieczór doszliśmy do wsi Szóstka na wpół prawosławnej. Kolumna przybliżyła się do wsi. Kurz wnosił się kłębami, pola były ciemno czerwone, przesiąknięte zachodzącym słońcem, może krwią, która na tej ziemi nieszczęsnej potokami się niegdyś lała… Ziemia, przez którą idziemy była miejscem niesłychanych w historii gwałtu. Rząd rosyjski rozwinął na ziemi chełmskiej prześladowania religijne podobne do rzymskich egzekucji.

Józef Podlaski