Oziminy dobiły szczególnie pierwsze dni stycznia – temperatura na przeważającej połaci polskich pól spadła w okolice – 20 stopni. Szczególnie ucierpiały uprawy rzepaku, jęczmienia i pszenicy.
– W naszym regionie większość gospodarzy skosiła już uprawy ozime – rzepak, jęczmień i pszenicę. Nie było szans na dobre zbiory. Najbardziej dotkliwe były wymrożenia rzepaku. Oceniam, że sam straciłem co najmniej 50 proc. spodziewanych zbiorów. Zasialiśmy w to miejsce uprawy jare. Trudno było czekać dalej, by pojawił się ktoś z komisji szacowania szkód w gospodarstwach rolnych – wyjaśnia Edward Jarmoszuk, przewodniczący Rady Powiatowej Izby Rolniczej w Radzyniu Podlaskim.
Komisje szkodowe sparaliżowane
Jarmoszuk dodał, że wskutek zmian, wprowadzonych ubiegłoroczną uchwałą rządu PO-PSL o pomocy dla rolników dotkniętych suszą, doszło do sparaliżowania w praktyce komisji szacowania szkód rolniczych. Jego zdaniem, należy zmienić zapisy określające podstawy do udzielania pomocy przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
– Po pierwsze teraz poszkodowani są ci, którzy oprócz produkcji roślinnej prowadzą także zwierzęcą – podkreślił Jarmoszuk. Przytoczył jako przykład, że w zeszłym roku z powodu suszy stracił 42 proc. spodziewanych zbiorów, ale po uwzględnieniu posiadanego przez niego inwentarza ten współczynnik nagle spadł do 9 proc. Oprócz zrażenia poszkodowanych, równie ważne okazało się zniechęcenie rolników do zasiadania w komisjach pracujących na takich zasadach.
– Bo jak wytłumaczyć kolegom, nierzadko sąsiadom, że do takich decyzji zmusza nas prawo, a nie jakaś nasza złośliwość? – pyta Jarmoszuk i wyjaśnia od razu, że w takiej sytuacji komisje w większość gmin przestały działać, bo… nie ma do nich chętnych. Tym bardziej, że zasiadanie w nich odbywa się na zasadzie wolontariatu.
– Odszkodowania suszowe dostali też małorolni, którzy często w ogóle nie uprawiają swoich dwóch-trzech hektarów, bo zarabiają na życie np. na budowach – zauważył szef rolniczej izby w powiecie radzyńskim. Przypomniał, że sam alarmował dwukrotnie już w marcu lubelską centralę Izby Rolniczej o klęsce w oziminach i spodziewanych problemach z wypłatami odszkodowań.
Źle jest w całym kraju, ale…
Sytuacja w oziminach na Południowym Podlasiu jest jedną z najgorszych. W całej Polsce rolnicy szacują straty w obsadzie ozimin na poziomie 20-30 proc., ale w niektórych rejonach jeszcze więcej. „Wskutek niskich temperatur sięgających – 20°C, które wystąpiły w styczniu oraz braku opadów śniegu, nie ma praktycznie regionu kraju, z którego nie docierałyby sygnały od rolników o wymarznięciu zasiewów” – poinformowała Krajowa Rada Izb Rolniczych.
Izba przypomniała, że – na domiar złego – ciepła oraz wilgotna jesień i końcówka roku spowodowały, że oziminy w większości regionów kraju nie zahartowały się.
Tegoroczną zimę charakteryzowały duże wahania temperatury powietrza (od dodatnich aż do – 20 stopni C), które dodatkowo występowały przy braku okrywy śnieżnej. Warunki ta kie spowodowały dotkliwe szkody na plantacjach ozimin, przede wszystkim w centralnej i wschodniej części Polski.
Ponadto wymarzanie roślin było zróżnicowane regionalnie, a także lokalnie na polu. Wystąpiło przede wszystkim w rzepaku i jęczmieniu ozimym oraz w odmianach pszenicy ozimej o słabej lub obniżonej mrozoodporności.