Skąd oni się wzięli? Naczelny Newsweeka mówi o reparacjach od Niemiec, że to „zbrodnia i że Polską rządzi ekipa ludzi obłąkanych”

Mediokracja stała się pierwszą władzą, a nawet mediokraturą, niszczącą prawdę, wspólnotę, tradycję, dobro i piękno. Każda głupota, każdy kabotyński popis, plugawo traktujący to, co jeszcze w Polsce ważne i wartościowe dla narodu, to co tradycyjne i chrześcijańskie, nabiera dziś rangi wydarzenia dnia i politycznego przesłania. Nowa, wielka afera finansowa, nagie porażające fakty ukazujące skalę gigantycznego rabunku polskich finansów publicznych i naszych portfeli, choćby w kontekście wyłudzeń (200 – 250 mld zł) tylko z podatku VAT, za rządów PO – PSL czy domagania się odszkodowań wojennych za niemieckie zbrodnie w II-ej Wojnie Światowej, dla komercyjnych mediów jest albo niezauważalne, albo równie ważne co zdechła wiewiórka czy puszczańskie korniki.

Nie ma absolutnie nic świętego, co przedstawiciele „oderwanych od koryta” mogliby jeszcze zbrukać, nawet w sierpniowe dni: pamięć Powstańców Warszawskich czy  Żołnierzy Wyklętych, choćby w kontekście haniebnej reklamy napoju energetycznego Tiger. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar ogłasza całemu światu, że Naród Polski odpowiada za Holokaust, po czym udaje się na młodzieżowy festiwal Woodstock edukować młodych Polaków. Senator PO Rulewski, który już przebierał się w strój więzienny przeciwko reformie sądownictwa, wygłasza dziś kolejne idiotyzmy, w kontekście reparacji wojennych, że to Niemcy ponieśli największe straty w II Wojnie Światowej, tyle, że to kompletna ignorancja historyczna i wierutne kłamstwo, bo procentowo w stosunku do liczby ludności największe straty ponieśli Polacy (było to ponad 17 proc.) gdy Niemcy tylko 10 proc., a liczbowo ZSRR 23 miliony osób i Chiny 10 milionów ludzi. Ciekawe czy teraz senator PO na znak protestu w sprawie polskich żądań o należne a niewypłacone nam odszkodowania wojenne znów się przebierze, tym razem w mundur jakieś niemieckiej formacji, a wybór jest przecież spory. Może zamiast spacerować po Senacie RP przespaceruje się po warszawskiej Woli. Naczelny redaktor niemieckiego wydania Newsweeka o reparacjach od Niemiec mówi, że to „zbrodnia i że Polską rządzi ekipa ludzi obłąkanych”, zaś przewodniczący PO Grzegorz Schetyna, że to agresywna, wojenna polityka PiS. Były MSZ Radosław Sikorski wraz z małżonką Ann Applebaum twierdzą, że „Europa patrzy na te żądania i puka się w czoło i że aby uzyskać reparacje, o których mówi PIS trzeba by Niemcom wypowiedzieć wojnę i ją wygrać, a taki scenariusz bym odradzał, bo oni te żądania wyśmieją”. Czyżby ciągle nie wiedział, żeśmy tę wojnę z Niemcami wygrali?

Prof. Leszek Balcerowicz martwi się dziś straszliwie o ponoszone koszty społeczne przez polskie społeczeństwo z tytułu „obecnej dyktatury PIS”, zapominając o niewyobrażalnej skali kosztów społecznych, wyprzedaży majątku narodowego za bezcen, gigantycznego zadłużenia Polski za granicą, setek i tysięcy ludzkich dramatów i szkód, które były wynikiem jego terapii szokowej. Reżyser Agnieszka Holland porównuje miesięcznice smoleńskie do „miesiączki, która urodziła groźne jajo węża”. Jaką trzeba mieć pustkę w głowie, a zarazem jak daleką posuniętą gangrenę serc i umysłów, aby takie postawy publicznie prezentować bez obrzydzenia? Czy to tylko zwykły cynizm, kabotyństwo, czy chęć zaszkodzenia Polsce i Polakom za wszelką cenę, czy raczej jest to głos przegranych politycznych frustratów, którzy tracą darmową, finansową kroplówkę? Ten niewyobrażalny brak powagi, przyzwoitości, skala niekompetencji i nienawiści przestaje pomału wywoływać społeczne emocje, bo jak długo można pluć pod wiatr.