Insurekcja Kościuszkowska była jedynym polskim zrywem niepodległościowym, w którego nazwie znajduje się nazwisko człowieka, wokół którego zbiegały się nadzieje całego narodu, a nie miesiąc wybuchu, nazwa miasta czy region kraju.
Insurekcję Kościuszkowską poprzedziło przedpowstańcze sprzysiężenie. Spiskowcy uznali konieczność dyktatury wojskowej i powierzenia jej Tadeuszowi Kościuszce, którego słowa „za samą szlachtę bić się nie będę” najlepiej odzwierciedlają jego postawę. Dał jej wyraz już w pierwszej zwycięskiej bitwie pod Racławicami, gdzie chłopscy kosynierzy, symbolem których stał się Wojciech Bartos, stanowili prawie połowę korpusu polskiego. Przy całej świadomości ciężkiego położenia był przekonany, że walka jest do wygrania, jeśli cały naród się zjednoczy. Dlatego Bronisław Szwarc określił Naczelnika słowami „Kościuszko był tym ogniwem, co połączył w sobie i przez siebie przeszłość Polski z jej przyszłością”. Dzięki Insurekcji do panteonu zasłużonych – obok bohaterów herbowych – weszli: chłop Wojtek Bartos z Rzędowic, szewc Jan Kiliński, rzeźnik Józef Sierakowski, kupiec Krieger, żyd Berek Joselewicz.
Insurekcja pod wodzą Tadeusza Kościuszki upadła, jednakże w brzęku zwycięskich kos racławickich w tym samym stopniu co i na polach Szczekocin i Maciejowic dokonywał się jeden i ten sam wielki, przedziwny proces cementowania narodu w nierozerwalną odtąd całość.
Mimo przegranej Kościuszki naród czci w nim nie pobitego wodza, ale symbol moralnego zwycięstwa. Od 1794 roku chłop polski, który na ogół miał słabe pojęcie o Kircholmie, Chocimiu czy Wiedniu, zaczął w swej izbie wieszać portrety Naczelnika, gdyż on właśnie uosabiał jego żywotne interesy oraz nadzieje społeczne i narodowe. Naczelnikiem Państwa był po ponad stu laty później, w wolnej już Polsce, Józef Piłsudski. Było to świadome nawiązanie do Tadeusza Kościuszki. Sejm RP ustanowił rok bieżący m.in. Rokiem Tadeusza Kościuszki.