Tak płacimy za dobrą prasę Litwiniuka

Przypomnijmy: w kwietniu br. Białą Podlaską obiegła informacja o wydatkach, jakie ponoszą podatnicy na media i inne usługi promocyjne. Z faktur, które wypłynęły z urzędu, wynikało, że na lukratywny kontrakt może liczyć m.in. nowy tygodnik Podlasiak.

Pomocni beneficjenci

Z ogromną dokładnością i w bardzo optymistycznym duchu na łamach tego pisma opisywano kampanię wyborczą Michała Litwiniuka, teraz w podobnym duchu przedstawiana jest tam jego prezydentura. Faktura opiewa na 3,6 tys. złotych miesięcznie. Na pieniądze od miasta może także liczyć firma prowadzona przez żonę jednego z dziennikarzy tygodnika i eks-kandydata Białej Samorządowej do rady miasta – zajmuje się ona „obsługą medialną” urzędu, a więc przede wszystkim uwiecznianiem imprez i wydarzeń, w których uczestniczy Michał Litwiniuk. Na liście beneficjentów są tez inne, niewielkie jeśli chodzi o zasięg czy dokonania media publikujące w internecie.

Pytania bez odpowiedzi

 Zapytaliśmy w Urzędzie Miasta, na czym polega promocja wynikająca z umów podpisanych z tymi podmiotami i przede wszystkim – jak jest rozliczana. Chcieliśmy dowiedzieć się, do ilu odbiorców docierają promocyjne treści oraz jakie mają z tego korzyści składający się na te działania bialscy podatnicy. Mimo wielu prób nie otrzymaliśmy konkretnych odpowiedzi. Rzeczniczka Michała Litwiniuka Gabriela Kuc- -Stefaniuk najpierw odesłała nas do… rejestru umów, gdzie owszem, widnieje kwota na jaką opiewa umowa i skrótowo opisany zakres prac, ale nie ma tam mowy o celu działań czy sposobach, w jakie są one rozliczane.

Banał za banałem

Na pytanie o to, ile sprzedaje się egzemplarzy Podlasiaka (i czym prawdą jest, że to zaledwie kilkaset sztuk) rzeczniczka odesłała nas do redaktora naczelnego tego pisma. Ale to przecież miasto, jako zleceniodawca, powinno mieć dane na temat grona odbiorców swojej „promocji”. Po kolejnych prośbach otrzymaliśmy nieco szerszą odpowiedź – wciąż nie było jednak w niej żadnych liczb ani konkretów. W końcu pani rzecznik udało się zrobić zestawienie korzyści, jakie bialczanie mają dzięki wydawaniu przez urzędników kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Według Kuc-Stefaniuk promocja w lokalnych mediach zapewnia „podniesienie atrakcyjności miasta”, „kształtowanie wizerunku”, „integrację mieszkańców” a także „promowanie walorów ekologicznych” czy „kultywowanie tradycji” a nawet „dbałość o dziedzictwo kulturalne”. Pozostawmy to może bez komentarza…