Burmistrz Parczewa odpowiada na „kłamliwe zarzuty” posłanki Lewicy

Skandaliczny atak polityczny na burmistrza Parczewa Pawła Kędrackiego. Monika Pawłowska, posłanka Lewicy, która niedawno, pomyliła prezydenta Michała Litwiniuka z Dariuszem Stefaniukiem chciała udowodnić, że jednak wie, co dzieje się w jej regionie. Kolejny raz udowodniła wyłącznie swoją ignorancję.

„Z informacji, które uzyskałam od personelu medycznego ze SPZOZ w Parczewie Burmistrz Parczewa Paweł Kędracki został zaszczepiony poza grupą ”0”. „ – napisała na Facebooku parlamentarzystka, sugerując, że włodarz Parczewa zaszczepił się poza kolejnością z naruszeniem przepisów prawa. Tyle tylko, że zarzuty te nie zgadzają się z faktami.

O odpowiedź poprosiliśmy samego zainteresowanego, który w rozmowie z naszym portalem potwierdził, że informacja podana przez Pawłowską jest nieprawdziwa.

– W związku z kłamliwą „informacją”, jakoby doszło do naruszenia prawa, podaną przez jedną z posłanek pragnę przekazać, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa miałem możliwość i skorzystałem z tzw. szybkiej ścieżki przy szczepieniu przeciwko Covid19  – powiedział w odpowiedzi na nasze pytania i zapewnił, że taką samą informację przekazał również ministrowi Jackowi Sasinowi.

Burmistrz nie zaprzecza, że szczepienie miało miejsce, ale wyjaśnia powody, dla których to uczynił.

Wynikało, to z faktu, że najbliższa mi osoba – moja żona – jest lekarzem ordynatorem oddziału geriatrii szpitala w Parczewie, przez co możliwość zaszczepienia dawała mi wówczas rekomendacja Ministerstwa Zdrowia oraz wytyczne NFZ. Informacje o tym otrzymałem  w godzinach popołudniowych i zostałem zaszczepiony jako jeden z ostatnich w tym dniu. Przystąpiłem do szczepień, by szczepionka się nie zmarnowała  – mówi, odpowiadając na zarzuty, jakoby zabrał miejsce komuś potrzebującemu z personelu.

Jak udało nam się ustalić, Kędracki był jedną z ostatnich osób zaszczepionych w ramach I tury szczepień, a zaszczepieni zostali już wszyscy członkowie personelu, na tamten moment, deklarujący chęć i możliwość przyjęcia szczepionki.

Jak udało nam się ustalić, podczas szczepień  nie wszyscy pracownicy szpitala, jak również inne uprawnione osoby, nie były zainteresowane szczepieniem. By szczepionka nie uległa zniszczeniu dano możliwość zaszczepienia osób spoza grupy 0

Kędracki zdementował również informacje, jakoby miał otrzymać specjalną zgodę na szczepienie od wojewody lubelskiego Lecha Sprawki.

– Jest to bzdura i kłamstwo zmyślone na potrzeby politycznych rozgrywek! Kłamstwa tej pani i nagonka jaka została rozpętana wokół mojej osoby, pomimo tego, że w żadnym momencie nie zostało złamane prawo, bez precedensu. Moja osoba i to, że się zaszczepiłem nie łamiąc prawa, w mojej ocenie ma przykryć fakt szczepienia chociażby pana Millera, szefostwa TVN biznesmenów i innych osób, które nie miały do tego prawa, podkreślam nie miały. Nie jestem ani celebrytą, ani aktorem, biznesmenem czy funkcjonariuszem.. Natomiast zawsze byłem orędownikiem szczepień i zachęcałem do tego, byśmy zaszczepili się, kiedy tylko będziemy mieć do szczepionki dostęp. Zgodnie z przepisami prawa miałem taką możliwość i skorzystałem z niej zgodnie z prawem – wyjaśnił Kędracki.

Przypomnijmy, że do 6 stycznia, według informacji przekazanej przez NFZ, oprócz szczepienia pracowników szpitali, dopuszczalne było także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów, którzy w tym czasie przebywają w szpitalu, a których stan zdrowia na to pozwala.

NFZ wskazał w informacji udostępnionej PAP, że decyzja w tej sprawie zapadła w odpowiedzi na apel Naczelnej Izby Lekarskiej o jak najefektywniejsze wykorzystanie szczepionek dostarczonych do szpitali w okresie świąteczno-noworocznym, gdy absencja pracowników jest zwiększona.

Kędracki nie mówi o tym wprost, ale dla opinii publicznej nie jest to tajemnicą (i poseł z pewnością powinna o tym wiedzieć), że burmistrz od kilku lat zmaga się z przewlekłą chorobą, która stawia go w grupie szczególnego ryzyka  – 12 lat temu przeszedł przeszczep nerki, co zmuszą go do przyjmowanie leków przeciwodrzutowych obniżających odporność organizmu.

– Zostawmy to, jestem w grupie obarczonej ryzykiem, a szczepionka jest dla mnie szansą na w miarę normalne funkcjonowanie, ale moja choroba nie była w tym momencie decydującą przesłanką – mówi w rozmowie z naszym portalem.

Ten fakt, zapewne znany posłance, został jednak przez nią przemilczany. Cóż, gdy jest szansa „ugrillować” polityka PiS, mimo że bezpodstawnie, zawsze znajdą się chętni, by to uczynić. Dobrze, że chociaż, że tym razem nie pomyliła Kędrackiego np. z Kotem.