Kłótnia o pomidora z Międzyrzeca zakończy się w sądzie. Żadna ze stron nie zamierza ustępować

„Malinowy król” to zła nazwa dla pomidora? Tak uważa autor popularnego lata temu przeboju śpiewanego przez Urszulę. Tekściarz Mafek Dutkiewicz, który napisał piosenkę, nie chce, by pod tym mianem sprzedawali swoje produkty plantatorzy zrzeszeni w międzyrzeckim stowarzyszeniu.

Jak informuje Radio Lublin, Marek Dutkiewicz uważa, że wykorzystanie tytułu napisanej przez niego piosenki do nazewnictwa pomidorów jest niedopuszczalne. Jak twierdzi, ta sprawa ciągnie się bardzo długo. – Jeszcze za życia Romana Lipki, który był kompozytorem tego przeboju, dotknęła nas bardzo ta kwestia. Poczuliśmy się bardzo niekomfortowo. Znienacka „zaatakowały” nas w całej Polsce billboardy z napisem „Malinowy król”, ozdobione fotografiami pomidorów. Nikt się z nami w tej sprawie nie kontaktował, nikt nie próbował pozyskać naszej zgody na wykorzystanie tytułu. Pod skrzydła wzięła nas kancelaria prawna. Mamy znakomitą ekspertyzę profesora Jerzego Bralczyka, który zgadza się z nami i uważa, że nazwa „Malinowy król” może się kojarzyć tylko z tytułem naszego przeboju.” informuje rozgłośnia, cytując autora słów.

Zupełnie odmienne zdanie ma Stowarzyszenie Malinowy Król, które w 2019 roku zastrzegło nawet znak graficzny swojego flagowego produktu.

– Stowarzyszenie nie ma sobie nic do zarzucenia – mówi w rozmowie z radiem prezes Rafał Zarzecki. – Hodujemy pomidory malinowe odmiany Tomimaru Muchoo. Pomidory malinowe były na rynku od zawsze, podejrzewam, że nawet wcześniej, niż powstała piosenka – dodaje.

Prezes Zarzecki odpiera też zarzuty, jakoby nazwa miała zostać zaczerpnięta ze słów piosenki.  Uważa, że miano „malinowego króla” pomidor zyskał, bo „jest to pomidor malinowy. To w smaku połączenie pomidora z owocami malin. Tej piosenki nigdy wcześniej nie słyszałem, wymyślając tę nazwę. Na naszym sukcesie ludzie próbują podrobić pomidory malinowe innych odmian, dlatego nazwaliśmy je Malinowy Król. Tej nazwy nie da się zastrzec. Każdy może jej używać. My zastrzegliśmy tylko znak graficzny, a nie samą nazwę. To są przecież tak pospolite słowa. Czy można choćby zastrzec słowo król?”.

To jednak nie wszystkie niuanse „pomidorowej afery”. Radio Lublin informuje, że tekściarz Dutkiewicz o zastrzeżenie nazwy zabiega od 2004 roku. Na przeszkodzie stanęły perturbacje prawne:

– Ktoś sfałszował podpis pana Dutkiewicza na poczcie i odebrał zawiadomienie o potrzebie uzupełnienia braków formalnych. W tej sytuacji Urząd Patentowy nie mógł zarejestrować tej nazwy na jego rzecz i pozostawała ona w domenie publicznej. W 2019 Stowarzyszenie Malinowy Król wystąpiło o rejestrację takiego oznaczenia i je otrzymało. Ponieważ pan Dutkiewicz zgłasza tutaj zastrzeżenia, sprawę będzie musiał rozstrzygnąć niezawisły sąd – mówi w rozmowie z rozgłośnią Adam Taukert, rzecznik Urzędu Patentowego RP.

Zastrzeżenia do działalności urzędu ma jednak adwokat Dutkiewicza Jacek Nieszpaur.

– Aktualnie wywiedliśmy w tej sprawie skargę na decyzje Urzędu Patentowego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Liczymy na pozytywne rozstrzygnięcie – mówi mecenas Jacek Nieszpaur, reprezentujący w tej sprawie Marka Dutkiewicza.

Co więcej, tekściarz nie jest jedynym protestującym w tej kwestii. Obiekcje co do nazwy „Malinowy król” zgłosiła również żona zmarłego kompozytora Romualda Lipki.

Komu w udziale przypadnie laur zwycięstwa i królewska korona zdecyduje sąd. Do czasu wyroku proponujemy, aby strony usiadły i zagrały w popularną lata temu grę „pomidor”. Trudno nie odnieść wrażenia, że najlepiej ona oddaje poziom sporu. Choć zapewne meritum jest głębsze, a jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze.