POŻEGNANIE
Miłe Panie i Panowie bardzo mili,
chciałbym teraz, żeby czarne myśli przegnać,
formę wziąć od Młynarskiego
felietonu śpiewanego
i się z jednym dziwnym panem tu pożegnać.
Chcę pożegnać tego pana bez krzty żalu,
bez łzy jednej i machania chusteczkami.
Chcę zapomnieć o nim w biegu
jak o zeszłorocznym śniegu.
Chcę zapomnieć, że w ogóle był tu z nami.
I to nie jest, mili Państwo, Paulo Sousa!
Już nie będę na trenera klął i psioczył
(w sumie to dokonał cudu
– dla nas, dla polskiego ludu –
bo nas w świętym oburzeniu był zjednoczył…).
Pora zdradzić, kogo żegnam aż tak chłodno,
z kim to mi ostatni dzień aż tak się dłuży…
Żegnam rok dwudziesty pierwszy
w rytmie smutnych, zimnych wierszy.
I z nadzieją, że się więcej nie powtórzy.