To już pewne, od lipca uderzą w nas gigantyczne podwyżki!

Od 1 lipca nastąpi uwolnienie cen prądu oraz ciepła. Ta decyzja zapadła już dużo wcześniej, ale Polacy mieli się o niej dowiedzieć właśnie w poniedziałek. – Ustawa była skrzętnie ukrywana w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Teraz mamy zręby tej ustawy, mamy projekt, który został przygotowany w Ministerstwie Klimatu i Środowiska i wiemy, czego możemy się spodziewać. Uwolnienie cen energii spowoduje 60-procentowe podwyżki – mówi poseł PiS Waldemar Buda, a tymczasem Ryszard Petru z koalicji 13 grudnia uważa, że Polacy i tak płacą za mało za prąd!

Podwyżki odczujemy wszyscy. Więcej zapłacimy nie tylko w domu ale też w sklepach, żłobkach, przedszkolach, czy w kinach. Można spodziewać się, że fala wzrostu cen przetoczy się przez całą Polskę.

Są jednak tacy, którym to najwyraźniej nie przeszkadza. Ryszard Petru nie od dziś słynie ze swoich turboliberalnych poglądów i specyficznej formy ich komunikowania. Nic zatem dziwnego, że w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach RMF24 znowu zabłysnął opinią, która z pewnością wzbudzi irytację milionów Polaków.

Od lipca czekają nas podwyżki cen prądów. Wszystko dlatego, że nowy rząd nie zamierza utrzymywać tarczy solidarnościowej, która mrozi ceny energii. Oznacza to, że przeciętne gospodarstwo domowe za „światło” zapłaci nawet 100 zł więcej. Wzrost opłat przełoży się też na ceny usług i towarów, bowiem producenci i sprzedawcy już mówią, że będą musieli zrekompensować sobie straty. Można spodziewać się, że więcej zapłacimy za wyjście do fryzjera, dentysty czy na siłownię.

Jednak na Ryszardzie Petru, te podwyżki nie robią wrażenia,

Nie możemy w nieskończoność dopłacać do prądu. Te ceny zostały sztucznie zaniżone, mamy znacznie niższe ceny na rynkach światowych i ceny muszą odzwierciedlać prawdziwe koszty. (…) Mam świadomość, że to jest proinflacyjne, ale dzisiaj inflacja istotnie spadła poniżej 2 proc. – powiedział Petru i dodał, że nie możemy dążyć do sztucznego zrównywania i socjalizmu.

Bezsprzecznie łatwo takie tezy wygłaszać komuś, kto tylko w 2022 roku zarobił ponad 3 miliony złotych (informacje z aktualnego oświadczenia majątkowego zamieszczonego na stronach sejmowych), na koncie ma odłożone blisko 200 tys. złotych, dom warty 4 mln złotych i mieszkanie warte 3,5 miliona złotych. To prawda, na kimś, kto dysponuje takimi środkami, kilkaset złotych więcej obciążeń w skali miesiąca nie robi wrażenia.