Czeka nas kolejne uderzenie w najbiedniejszych. Rząd nawet nie zaprotestował

Czeka nas prawdziwy dramat energetyczny. Unia Europejska przyjęła dyrektywę budynkową. – Unijna dyrektywa budynkowa eliminująca ogrzewanie gazowe, to uderzenie w najbiedniejszych – ocenił poseł PiS Waldemar Buda. Ten dodatkowy podatek wyniesie od kilkunastu do kilkudziesięciu procent – dodał.

Chodzi o przyjętą w piątek już oficjalnie nową, zmienioną dyrektywę ws. poprawy charakterystyki energetycznej budynków. Zgodnie z zapisami dyrektywy, zużycie energii w budynkach mieszkalnych powinno się zmniejszyć o 16 proc. do 2030 r. i o 20-22 proc. do 2035. Jeśli chodzi o budynki publiczne, jak firmy, szpitale, szkoły czy urzędy, do 2030 r. powinno zostać poddanych renowacji 16 proc. tych w najgorszym stanie, do 2033 r. – 26 proc.

Były minister omawiając istotę regulacji podczas konferencji prasowej powiedział, że jest to zasadniczy element Zielonego Ładu. “Były kraje, które sprzeciwiły się tej decyzji. Polska nie protestowała. Wiceminister finansów był obecny w piątek na tej Radzie (ECOFIN), nie protestował, nie był przeciw wprowadzeniu tego elementu Zielonego Ładu” – mówił poseł PiS.

Tymczasem – w jego ocenie – dyrektywa ta wiąże się z likwidacją ogrzewania gazowego. “Dla wszystkich tych, którzy mają ogrzewanie gazowe w domach indywidualnych, ale również w blokach, to jest fatalna informacja. Z 2030 rokiem trzeba będzie zlikwidować to ogrzewanie na rzecz innego, tę instalację na rzecz innej. To jest dramat polegający na tym, że często te instalacje są bardzo +świeże+” – zauważył Buda.

Dodał, że zgodnie z dyrektywą wszystkie nowe budynki, które będą powstawały po 2030 r., będą musiały być zeroemisyjne. “Co to oznacza? Każdy blok, każdy nowy budynek będzie musiał mieć instalację fotowoltaiczną, będzie musiał mieć pompy ciepła. Co to oznacza z punktu widzenia cen budowy domów bądź ceny mieszkań? Radykalne podwyżki cen” – powiedział.

Zdaniem Budy, jeśli obecnie ktoś mówi, że ceny mieszkań są wysokie albo budowa domu jest bardzo droga, to “po 2030 roku to będzie zupełny dramat”. Podobnego zdania jest również minister Mariusz Błaszczak, który zachęca do głosowania w wyborach europejskich.

– Wprowadzona po cichu i przy braku sprzeciwu polskiego rządu dyrektywa budynkowa to kolejny cios dla domowych budżetów. To przez tego rodzaju szaleństwa brukselskich decydentów Polacy widzą coraz więcej wad wynikających z naszego członkostwa w UE. Ostatnie decyzje Brukseli to wyłącznie problemy – drenowanie naszych portfeli, tak jak w przypadku dyrektywy budynkowej i obniżanie poziomu bezpieczeństwa, jak w przypadku paktu migracyjnego. Najbliższe wybory do parlamentu europejskiego to doskonała okazja, by wyrazić swój sprzeciw wobec kierunku w którym podąża Unia Europejska. Potrzeba mobilizacji wszystkich sił konserwatywnych w Europie! Tylko w ten sposób zatrzymamy proces rozpadu wspólnoty europejskiej, do którego prowadzi nas lewicowo-liberalny obóz władzy w UE. – napisał Błaszczak.

Przypomnijmy, że przed skutkami tego typu rozwiązań już w zeszłym roku przestrzegał senator Grzegorz Bierecki, który w rozmowie z naszym portalem przewidział, że przejęcie władzy w Polsce przez partię Tuska i jego sojuszników oznacza akceptację dla wszystkich szkodliwych dla Polski i Polaków pomysłów Brukseli i Berlina.