Świętowanie z Marylą Rodowicz

Żywiołowy występ niekwestionowanej gwiazdy polskiej estrady muzycznej poderwał do zabawy parczewską publiczność. Artystka wykonała największe przeboje z całego swojego dorobku i bez cienia zmęczenia po ponad godzinnym występie rozdawała fanom autografy i podpisywała płyty. Zanim odbył się koncert Maryli Rodowicz na plenerowej scenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji z okazji Dni Parczewa wystąpiły zespoły „Czapa”, „Dyfrakcja”, grupa tańca współczesnego z Parczewskiego Domu Kultury oraz Kasia Dereń, finalistka drugiej edycji programu „The Voice of Poland”. Dzieci, młodzież, a nawet całe rodziny mogły wziąć udział w turniejach sportowych lub spędzić czas w wesołym miasteczku. Tradycyjnie świętowanie zakończył pokaz sztucznych ogni i dyskoteka. Po koncercie Maryla Rodowicz zgodziła się na krótką rozmowę:

Jakie piosenki ze swojego repertuaru ceni sobie Pani najbardziej?

Jestem bardzo związana ze wszystkimi moimi piosenkami, które przecież są bardzo różne. Sama je wybierałam. Od smutnych, refleksyjnych do zabawnych i żywych. Każda z nich ma dla mnie szczególne znaczenie. To jest mój repertuar. I taka jestem też ja sama.

O które przeboje na bis najczęściej proszą słuchacze?

Z tym jest naprawdę bardzo różnie. Oczywiście żelazny repertuar: „Małgośka”, „Niech żyje bal”. Czasami też proszą o dawno niewykonywane i rzadko słuchane, np. „Nie ma jak pompa”, czy „Wariatka tańczy”. Zawsze jestem przygotowana i wszystkie mogę zaśpiewać.

Otrzymała Pani wiele prestiżowych nagród, które z nich miały dla Pani szczególne znaczenie?

Dwa tygodnie temu dostałam nieoczekiwaną nagrodę. Odcisnęłam rękę w Alei Gwiazd w Międzyzdrojach, a to przecież festiwal aktorów. Byłam tym bardzo zaskoczona. Jestem trzecią piosenkarką uhonorowaną w ten sposób. Niezwykle cenna była też dla mnie nagroda na festiwalu w Opolu, kiedy zostałam honorowym obywatelem miasta, zwłaszcza, że był to już mój 33 festiwal.

W 2013 roku została Pani wybrana Człowiekiem Roku 2012 na Ukrainie…

To było niesłychane zaskoczenie i ogromne wyróżnienie. Oczywiście byłam tam. To jednak, że zaśpiewałam w tym roku piosenkę dla Ukrainy nie ma nic wspólnego z tym tytułem. Po prostu to był odruch serca. Gdy w lutym trwała masakra na Majdanie zadzwoniłam do moich przyjaciół i tak powstał tekst oraz muzyka piosenki „Warto czekać”.

Jak przyjęła Panią parczewska publiczność?

Publiczność była świetna i chętna do zabawy. To zawsze jest bardzo miłe. Ludzi było bardzo dużo, zwłaszcza młodzieży, która nie wstydzi się krzyknąć i śpiewać słowa piosenek. Było naprawdę bardzo fajnie.

Przed Panią wypoczynek czy kolejne koncerty?

2 sierpnia gramy kolejny koncert. Teraz czeka mnie tydzień, a właściwie pięć dni wolnych. odpoczynku. Później pracować będę nad książką – albumem pt. „Maryla”, który ukaże się jesienią. Będzie w nim bardzo dużo zdjęć; i prywatnych, i tych sesyjnych, a także wywiady z ludźmi, którzy ze mną pracowali (mąż, stylistki, fryzjerki, muzycy)… Będzie to piękny album opracowany przez Marię Szabłowską.

Gdzie spędzi pani tych kilka wolnych dni?

Przyjaciele zaprosili nas do domu, który wynajmują w Grecji, więc lecimy!