Grube portfele wójtów

W przypadku wójtów, burmistrzów czy prezydentów maksymalny poziom ich zarobków określa ustawa. Miesięczne wynagrodzenie nie może przekroczyć 7-krotności stawki bazowej określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących stanowiska kierownicze.

Najniższe pobory, jakie radni mogą uchwalić dla wójta i burmistrza to 1766,46 zł brutto. Górna stawka wynosi obecnie 12 tys. 365,22 zł brutt o. W kwocie tej muszą zmieścić się wszystkie dodatki. Na pobory naszych włodarzy składa się: wynagrodzenie zasadnicze, dodatek funkcyjny, dodatek specjalny oraz dodatek za wysługę lat.

Teoria a praktyka

Teoretycznie można by założyć, że największe zarobki otrzymują prezydenci dużych miast. W naszym regionie największym ośrodkiem jest Biała Podlaska. Zarobki poprzedniego prezydenta Andrzeja Czapskiego rzeczywiście sięgały tu górnej granicy. Jego następca Dariusz Stefaniuk startuje z niższego pułapu. Miesięcznie będzie zarabiał 10 tys. zł brutto.

– Najpierw musimy pokazać, że ciężko pracujemy, dopiero później, jeżeli będą sukcesy, w które wierzę, radni będą mogli zastanowić się nad zmianą wynagrodzenia – wyjaśniał nowy bialski prezydent. Taka postawa to jednak ewenement. Dla przykładu, umiarem nie grzeszą radni PSL z gminy Janów Podlaski zamieszkałej przez 5,5 tys. osób. Zdecydowali, że ich wójt Jacek Hura będzie teraz zarabiał 12 100 zł miesięcznie.

Identyczne decyzje podjęto w gminie Międzyrzec Podlaski. Poprzednio, gdy gminą zarządzał wójt Mirosław Kapłan, związana z PSL opozycja obniżyła mu wynagrodzenie do około 6 tys. zł. Po odwołaniu Kapłana w referendum gminą zarządzał Krzysztof Adamowicz, pobierając przez blisko rok pensję ustaloną przez premiera, czyli 6 tys. zł brutto. Ale gdy już wygrał wybory radni postanowili mu zrekompensować okres, w którym pracował za „głodową“ pensję. Obecnie będzie więc zarabiał 12 100 zł brutto, więcej niż burmistrz Międzyrzeca Podlaskiego.

Również w gminie Biała Podlaska radni nie mieli żadnych obiekcji – wójt Wiesław Panasiuk dostał podwyżkę, dzięki czemu będzie zarabiał 12 100 zł brutto. Nie wszędzie radni są tak łaskawi dla włodarzy, a dotyczy to przede wszystkim gmin, gdzie większość rady ma PSL, a kandydat tej partii w wyborach przepadł. W gminie Kodeń na przykład Ryszarda Zania na stanowisku wójta zastąpił Jerzy Troć. Miesięcznie zarobi on 6900 zł, kilka tysięcy mniej od poprzednika. Problemu z tego jednak nie robił. – Przyszedłem do gminy z pieniędzmi, a nie dla pieniędzy. Jestem zadowolony z tej kwoty i bardzo za nią dziękuję – stwierdził nowy wójt Kodnia.

Po 8000 zł brutto zarabiać będą nowi wójtowie Łomaz i Piszczaca – Jerzy Czyżewski oraz Kamil Kożuchowski. Ten ostatni będzie zarabiał około 3 tys. zł mniej niż jego poprzednik Jan Kurowski.

Pożegnalne ekwiwalenty

Odchodzący włodarze na osłodę otrzymają pokaźne odprawy w wysokości trzymiesięcznych poborów, a wielu z nich także ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy. Część z nich będzie się z tych pieniędzy cieszyć dopiero, gdy wyzdrowieją, bowiem w listopadzie w urzędach miast i gmin szalał tajemniczy wirus.

Choroba zmogła odchodzącego wójta gminy Borki Henryka Mateusiaka i wójta gminy Ulan-Majorat Jana Łaskiego. Zachorował żegnający się ze stanowiskiem burmistrz Międzyrzeca Artur Grzyb i jego zastępca Tadeusz Ługowski. W Borkach Mateusiak otrzyma ponad 10 tys. zł ekwiwalentu za 24 dni niewykorzystanego urlopu. W gminie Ulan-Majorat Łaski z tego samego tytułu dostanie ponad 13 tys. zł. Były burmistrz Międzyrzeca Artur Grzyb na urlop widać nie miał czasu, bo nie wykorzystał aż 70 dni przysługujących mu na wypoczynek.

W zamian dostanie prawie 40 tys. zł. Prawie tyle samo wolnego nie wykorzystał wiceburmistrz Tadeusz Ługowski. Na ekwiwalent jednak w tym przypadku już nie może liczyć. Po powrocie z chorobowego czeka go trzymiesięczny okres wypowiedzenia, w trakcie którego będzie mógł wykorzystać zaległy urlop.

Andrzej Czapski, były prezydent Białej Podlaskiej z tytułu odprawy i ekwiwalentu dostanie ponad 44 tys. zł, Grzyb – ponad 70 tys. zł, Zań – około 50 tys. zł. Odprawy odchodzących wójtów i burmistrzów nie budzą tylu emocji co ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy. Temat ten powraca jak bumerang, wszyscy uważają, że jest to problem, jednak nikt nic nie robi, aby ten proceder ukrócić. Problem w tym, że wójta i burmistrza do wykorzystania urlopu zmusić się nie da. Nalegać na to może jedynie przewodniczący rady gminy. Państwowa Inspekcja Pracy ten problem omija szerokim łukiem… Marek Wasiluk