Oczyszczalnia zatruwa Krznę

Martwe ryby w Krznie w rejonie Międzyrzeca i Wysokiego wędkarze zauważyli już 25 lipca. Woda była mętna i miała nieprzyjemny zapach. W Przedsiębiorstwie Usług Komunalnych interweniowali w tej sprawie radny miejski Jerzy Janusiewicz oraz radny powiatowy Janusz Skólimowski. Obaj wędkarze. Postawą dyrektora byli rozczarowani.

Ścieki czy „przyducha“?

– Nie rozumie problemu, bagatelizuje sprawę. Może nie pamięta, że przez całe lata ta rzeka była martwa, po tym jak w Łukowie spuszczono do niej trujące ścieki – mówi radny Janusiewicz. – Pan wie co to jest przyducha? Było gorąco, do tego rzeka jest zarośnięta i dlatego zabrakło tlenu. Stąd te martwe ryby – mówi podniesionym głosem Wojciech Jędruchniewicz, dyrektor Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Międzyrzecu Podlaskim.

Jest wyraźnie poirytowany pojawieniem się dziennikarza przy rowie, którym z oczyszczalni wprost do Krzny płynie wartki strumień cuchnących ścieków. – Zabraniam panu robienia i publikowania jakichkolwiek zdjęć z tego terenu – stwierdza stanowczo. Wskazując teren porośnięty zielskiem (między oczyszczalnią a rzeką), informuje: – To plac budowy, te dwa hektary należą do przedsiębiorstwa i nikt nieupoważniony nie ma prawa tu przebywać.

Nie odpowiada na pytanie, dlaczego w takim razie teren jest nieogrodzony i nie ma tam żadnej tablicy informującej, że to plac budowy. Wpuszczenie do rzeki nieoczyszczonych ścieków tłumaczy koniecznością dotrzymania terminów realizacji ważnej inwestycji – modernizacji oczyszczalni.

– Przechodzimy obecnie z jednego systemu na drugi i nie jesteśmy w stanie oczyścić tych ścieków w sposób należyty. Te problemy skończą się już za kilka dni – zapewnia dyrektor PUK. Żadnego zagrożenia katastrofą ekologiczną nie dostrzega.

Przyduchą, o której mówił Wojciech Jędruchniewicz, określa się znaczne zmniejszenie ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie. W skrajnych przypadkach może to prowadzić do masowego wymierania zamieszkujących ją organizmów. Ilość tlenu w wodzie zależna jest od czynników atmosferycznych, w tym ciśnienia i temperatury. Jednak przyducha może być także spowodowana zanieczyszczeniem wody związkami chemicznymi.

Powyżej ujścia ścieków warunki tlenowe były dobre

– Zbadaliśmy wodę w Międzyrzecu na moście na ulicy Lubelskiej i tam warunki tlenowe były dobre. Ale już na moście między Wysokim a Rudnikami w wodzie było praktycznie zero tlenu – mówi Edward Dec, kierownik bialskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Oczyszczanie ścieków polega na działaniach, których celem jest usunięcie zanieczyszczeń natury biologicznej, chemicznej i mechanicznej, aby nie stanowiły już zagrożenia dla odbiorców odzyskanej wody. Oczyszczanie mechaniczne polega na cedzeniu, rozdrabnianiu, sedymentacji oraz flotacji. Biologiczne na rozkładaniu wszelkich zanieczyszczeń o charakterze organicznym przez mikroorganizmy.

– Oczyszczalnia ścieków w Międzyrzecu jest modernizowana. W trakcie prowadzonych prac wyłączono biologiczne oczyszczanie, zostało tylko mechaniczne. Rzeka jest zarośnięta i woda płynie wolno. Do tego dołożyła się pogoda. Ryby tego nie wytrzymały – wyjaśnia Edward Dec.

Zatruty odcinek rzeki sięga z Międzyrzeca Podlaskiego do Puchacz. Skalę zniszczeń trudno w tym momencie ocenić. – Sytuacja jest poważna, a tłumaczenia dyrektora PUK nie mają uzasadnienia. Zatrucie nastąpiło za ujściem ścieków do rzeki, do tego miejsca woda była czysta – stwierdza Jan Kwiecień, prezes bialskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Edward Dec ocenia jednoznacznie: – Nie dopracowano harmonogramu modernizacji, bo można było nie wyłączać całego cyklu, tylko przeprowadzić prace etapami. To jest efekt zaniedbań i złej organizacji pracy.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska złożył do prokuratury zawiadomienie o spowodowaniu przez PUK znacznych szkód w środowisku. Wojciech Jędruchniewicz w Międzyrzecu uchodzi za człowieka Przemysława Litwiniuka, przewodniczącego Sejmiku Wojewódzkiego i polityka PSL. Dyrektorem PUK został za rządów poprzedniego burmistrza – Artura Grzyba. Wszystko wskazuje na to, że teraz może pożegnać się ze stanowiskiem.